e’ Pazzi. „Okaż trochę szacunku” – dodał i właśnie przy pomocy tych kilku prostych słów wpoił krewnemu zasadę, której młody skrytobójca pozostał wierny aż po kres swoich dni. Napędzany żądzą zemsty Ezio likwidował z zimną krwią ludzi odpowiedzialnych za znieważenie jego rodziny, ale zawsze żegnał się z nimi z klasą. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że hasło „requiescat in pace” (pol. „spoczywaj w pokoju”) stało się znakiem firmowym tej postaci.
Większość z Was ogrywała grę Assassin’s Creed IV: Black Flag z polskimi napisami, dlatego jesteśmy przekonani, że mało kto zdaje sobie sprawę z interesującego zabiegu zastosowanym w tym produkcie. Rzecz dotyczy specyficznego zapisu rzeczowników w anglojęzycznej wersji przygód Edwarda Kenwaya, wykorzystującego tzw. majuskuły, czyli wielkie (duże) litery. Nietypowa forma jest hołdem złożonym przez autorów dla jednej z najważniejszej książek o piratach, która powstała w 1724 roku.
Choć nie była największym okrętem pływającym po Karaibach, to budziła postrach wśród załóg ogromnych liniowców. Kawka, bo o niej mowa, była statkiem do bólu uniwersalnym – szybkim, zwrotnym, pojemnym i dysponującym ogromną siłą ognia. Doskonałym narzędziem zbrodni stała się dzięki Edwardowi Kenwayowi, głównemu bohaterowi gry Assassin’s Creed IV: Black Flag, który na same jej ulepszenia wydał ponad 320 tysięcy reali. Słynny żaglowiec dzielnie zniósł trudy walki podczas wszystkich przygód korsarza, a nawet popłynął do Anglii, gdzie Kenway zakończył swoją pirackę karierę. Później spoczął on jednak na dnie morza, na którym przez kilka lat niepodzielnie panował. Jak do tego doszło? Na to pytanie fani serii szukają odpowiedzi do dziś.
Autorzy gier komputerowych już dawno nauczyli się efektywnie wykorzystywać ekrany ładowania, prezentując podczas przymusowego loadingu rozmaite porady dotyczące rozgrywki. Zdarzają się jednak bardziej kreatywne sposoby na zagospodarowanie czasu, jaki tracimy na wczytanie lokacji. Dobrym przykładem jest gra Spider-Man, gdzie w trakcie szybkiej podróży podziwiamy głównego bohatera jadącego metrem, z kolei w Shadow of the Tomb Raider obserwujemy proces zaćmienia słońca, którego wielki finał przypada na ostatnią misję. Na podobny pomysł wpadli też twórcy gry Assassin’s Creed: Odyssey i to właśnie jemu przyjrzymy się teraz bliżej.
Grając w Gniew druidów, czyli pierwszy duży dodatek do gry Assassin’s Creed: Valhalla, można zauważyć, że w rozszerzeniu nie uświadczymy praktycznie żadnych węży. Jeden, jedyny gad ukrywa się w opuszczonym budynku, a jego zabicie związane jest z legendą o św. Patryku, patronie Zielonej wyspy.
Nie jest żadną tajemnicą, że większość imion głównych bohaterów gier z serii Assassin’s Creed ma imiona związane z orłami lub szeroko rozumianą awiacją, ale jest jeszcze jedna zależność, o której mało kto zdaje sobie sprawę. Prawie wszyscy skrytobójcy z flagowego cyklu Ubisoftu mają imiona, które rozpoczynają się na litery z pierwszej połowy alfabetu.
Gdyby decydentom z firmy Ubisoft nie zabrakło jaj, to Oddysey stałoby się pobocznym projektem w uniwersum Assassin’s Creed, a nie jej pełnoprawną odsłoną. Świadczą o tym opublikowane jakiś czas temu projekty okładek gry i znajdujący się na nich tytuł produkcji, który jasno wskazuje, że opowieść o skrytobójcach w starożytnej Grecji miała doczekać się własnej marki.
Grając w drugą odsłonę serii Assassin’s Creed można dojść do słusznego wniosku, że autorzy wyciągnęli wnioski z wad poprzedniczki i naprawili wszystkie popełnione wówczas błędy. Patrice Désilets – faktyczny pomysłodawca sagi o zakapturzonych skrytobójcach – tłumaczy, że prawda leży w zupełnie innym miejscu.
Każdy fan serii Assassin’s Creed wie, że w kolejnych odsłonach tego cyklu w wyraźny sposób zmienia się herb zakonu skrytobójców. Deweloperzy starają się, żeby mocno wyeksponowany symbol kojarzył się w jakiś sposób z obranym settingiem i Valhalla nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Autorzy gry wskazali trzy elementy, na które we wspomnianym znaku graficznym warto zwrócić uwagę.
Choć doskonale wiemy, że w grze Assassin’s Creed: Valhalla używa się srebrnych monet, to jednak na ekranie ekwipunku nie jesteśmy w stanie dokładnie im się przyjrzeć. Sytuacja zmienia się po odpaleniu kościanej minigry Orlog, gdzie pieniążkiem ustala się to, kto rozpoczyna zmagania. Dzięki temu można też ustalić, że autorzy odrobili zadanie domowe i odwzorowali monety na bazie tych, które w powszechnym użyciu były ponad tysiąc lat temu.