Wszystkie ciekawostki i easter eggi w Dying Light 2

Dying Light 2 oficjalnie zadebiutowało na rynku, a to oznacza, że możemy podzielić się z Wami ciekawostkami, które rzuciły nam się w oczy podczas eksploracji miasta Villedor. Rozmaitych nawiązań i smaczków z cyklu „to są właśnie te detale” jest w nowej produkcji Techlandu całkiem sporo. Będziemy systematycznie uzupełniać więc poniższy tekst, a gdy zajdzie taka potrzeba, rozwiniemy dany temat w osobnym artykule. Nie pozostaje nam nic innego, jak zaprosić Was do przejrzenia naszych znalezisk.

Siłą rzeczy nie da się tutaj uniknąć mniejszych spoilerów, dlatego lojalnie uprzedzamy Was, że takowe też w tym tekście mogą się znaleźć. Wiedzcie jednak, że nie zdradzamy żadnych istotnych faktów odnośnie całej intrygi, a jeśli skupimy się na jakichś postaciach lub innych zagadnieniach związanych z misjami głównego wątku fabularnego, to skutecznie pominęliśmy to, co ewidentnie może popsuć Wam zabawę. Artykuł jest rozwijany, więc dopóki widzicie ten komunikat, dopóty znajduje się on w stanie ciągłej aktualizacji.

SAM B Z GRY DEAD ISLAND

Niedługo po rozpoczęciu gry i przećwiczeniu umiejętności skakania, kolega Aiden zabierze go do opuszczonej posiadłości, gdzie niegdyś odbyła się huczna impreza z okazji końca świata. W znajdującym się na parterze salonie możecie natknąć się na gramofon, w którym nadal tkwi płyta winylowa z utworem Who Do U Voodoo. Kiedy zbadamy przedmiot, nasz podopieczny wypowie tytuł piosenki, a następnie stwierdzi, że brzmi ona znajomo. Ma rację, bo w grze Dead Island (również stworzonej przez Techland), kawałek ten nagrał raper Sam B. Można go zresztą usłyszeć już w intrze tamtej produkcji. Więcej na ten temat przeczytacie w odrębnym artykule.

SLIPKNOT I HYMN HERETYKÓW

W grze można odnaleźć (co najmniej) kilkanaście niewielkich sejfów, które otwiera się za pomocą kodów. Te ostatnie nie zawsze podawane są Aidenowi wprost i zdarza się, że nasz bohater będzie musiał rozszyfrować sekwencję. Taki przypadek dotyczy schowka, który znajduje się na jednym z ostatnim pięter wieżowca VNC w dzielnicy Central Loop.

Po podniesieniu leżącego nieopodal świstka papieru, przeczytamy następujące zdanie: „Jeśli ty jesteś 555, to ja jestem…” Z pomocą przyjdzie nam tutaj tekst do utworu The Heretic Anthem grupy Slipknot z kultowej – zdaniem wielu – płycie o nazwie Iowa. Chodzi o frazę „If you’re 555, then I’m 666”, która oczywiście wskazuje, że prawidłową sekwencją jest liczba „666”. Po otworzeniu sejfu czeka nas przykra niespodzianka, ale jaka – tego zdradzać już nie będziemy. Sprawdzicie to sami.

BRAK SZACUNKU

Dying Light 2 to polska produkcja, więc można było się spodziewać, że znajdziemy w niej różne rodzime akcenty. Na pierwszy z nich można natknąć się niedługo po rozpoczęciu zmagań i to niezwykle często, bo mowa o napisie na ścianie, który „zdobi” bardzo wiele lokacji. Nie wiemy, niestety, do czego odnosi się wspomniany „brak szacunku”, ale smaczek wrzucamy, ponieważ nie każdy będzie uważnie przyglądać się tym gryzmołom.

TRZYMAJCIE SIĘ TAM W TEJ PANDEMII!

W grze o zmyślonym wirusie nie mogło zabraknąć tego prawdziwego, który skutecznie komplikuje nam życie od ponad dwóch lat. Tak, nawiązania do koronawirusa również są w produkcji Techlandu obecne i to w kilku różnych easter eggach. Pierwszy z nich w zasadzie burzy czwartą ścianę, bo deweloperzy zwracają się w nim bezpośrednio do samych graczy. Mowa o muralu doktora plagi, który można odnaleźć w startowej dzielnicy Villedoru. Nie chodzi tu o samą grafikę chronionego dziobatą maską łapiducha, choć oczywiście kojarzy się ona z chorobą. Nawiązanie znajdziemy w opisie malowidła, które brzmi „Uważajcie na siebie, dbajcie o siebie i walczcie z C19!” Nic dodać, nic ująć.

WISIELEC Z GRY DEAD ISLAND

Jeden z ciekawszych i chytrze umieszczonych easter eggów w prologu, przez co bardzo łatwo go przegapić. Można się na niego natknąć niedługo po spotkaniu z naszym kolegą pielgrzymem, podczas wędrówki do wieży radiowej. Jeśli w trakcie wspinaczki skierujemy swoje oczy na zachód, to zauważymy małą wysepkę z osamotnioną palmą, na której powieszono człowieka. Znaleziska nie jesteśmy w stanie obejrzeć przez lornetkę, bo jeszcze jej nie posiadamy, ale nawet tak mały obiekt budzi interesujące skojarzenia.

Jest on bowiem bezpośrednim nawiązaniem do gry Dead Island, a konkretnie do elementu graficznego użytego w logotypie tamtej produkcji. Mamy palmę, mamy wisielca, mamy też tego samego producenta, bo Dead Island to tak naprawdę pierwsze podejście Techlandu do tematu zombie, które wrocłsawska firma wykonała już ponad dziesięć lat temu. Świetny easter egg, niewątpliwie wart odnotowania, w postaci filmowej zaprezentowany poniżej.

CZAPKA Z LOGOTYPEM DYING LIGHT

Deweloperzy nie zapomnieli o autopromocji. Już na początku przygody w Dying Light 2, kiedy przyjrzymy się ogłoszeniom o zaginionych osobach pod znajdującym się na Bazarze kościołem, podejdzie do nas taki oto jegomość. W trakcie rozmowy zauważycie bez problemu, że na jego czapce znajduje się logotyp serii gier, którą aktualnie eksploatujecie. Jest to drobny easter egg, być może nieśmiało sugerujący, że techlandowy survival horror istnieje w tym uniwersum jako marka. Według nas to jednak zbyt daleko idący wniosek. Dodamy od razu, że taką czapkę nosi jeszcze kilka innych postaci, więc z pewnością natkniecie się na nią ponownie w Villedorze.

HOŁD DLA ZMARŁEGO FANA DYING LIGHT

Tym razem coś chwytającego za serce, bo rzecz dotyczy zmarłej osoby. David Acott był fanem gier komputerowych i rozwijał nawet swój kanał na YouTubie, ale jego karierę brutalnie przerwała diagnoza dotycząca raka. Siedemnastolatek rozpoczął kurację, ale jej nie przeżył, a tuż przed swoją śmiercią w marcu 2015 roku, zdołał jeszcze zagrać w Dying Light.

Wieść o zmarłym fanie gry, który był Gasnącym światłem mocno podekscytowany, dotarła w końcu do Techlandu dzięki staraniom brata naszego bohatera. Deweloperzy postanowili umieścić dedykowany chłopcu mural w „jedynce” – został on dodany w jednej z łatek. Po latach (nieco zmodyfikowane) malowidło powróciło i zdobi teraz ścianę jednego z murów w mieście Villedor. Bardzo miły akcent, a jeśli chcecie poczytać na temat coś więcej, to zapraszamy Was do lektury tego artykułu.

PIEROGI

Były pierogi w Cyberpunku 2077, są i w grze Dying Light 2. Tym razem jednak nie w formie przybytku, gdzie teoretycznie można byłoby je skonsumować, ale w postaci napisu na ścianach. Rzucające się w oczy hasło, które każdy Polak rozpozna z odległości pół kilometra, można zobaczyć na wielu budynkach w Villedor, nierzadko dość blisko siebie, co psuje efekt. Już po kilkunastu godzinach będziecie mieć tego napisu dość.

Z pierogami związany jest jeszcze jeden drobny easter egg. W grze obecne są znajdźki w postaci przepisów, a jeden z nich dotyczy właśnie tej potrawy. Deweloperzy najwyraźniej chcieli w ten sposób krzewić polskie specjały, bo wspomniana instrukacja jest tak cholernie szczegółowa, że z wyzwaniem poradzi sobie każdy, nawet ktoś, kogo wyczyny kulinarne ograniczają się do zagotowania wody na herbatę. Proposujemy mocno i czujemy, że takie właśnie były intencje autorów – zainteresować ludzi naszymi rarytasami, by mogli samodzielnie ich spróbować.

POSZUKIWANI BOHATEROWIE JEDYNKI

Jednego z bohaterów niezależnych pierwszej odsłony serii spotykamy już w prologu, ale to nie wszystkie nawiązania do znanych z „jedynki” postaci, jakie znajdziemy w Dying Light 2. Kilka doskonale znanych twarzy pojawia się na Bazarze, a konkretnie w specjalnym miejscu, gdzie miejscowi wieszają ogłoszenia informujące o poszukiwanych lub zaginionych osobach. Pierwowzór reprezentują tam Harris Brecken, Alfie, Lena, a także dwa bracia: Fatin oraz Tolga.

Szczególnie interesujący są dwaj ostatni, bo są to prawdopodobnie jedyni bohaterowie niezależni, którym udało się opuścić miasto Harran. Jeśli dobrze pamiętacie grę Dying Light, to z pewnością macie świadomość, że obaj panowie czynili nieustanne starania, żeby wyrwać się ze szponów kwarantanny. Sztuka tam im się udała, a przynajmniej oni sami tak twierdzą w dodatku The Following. Plakat w „dwójce” sugeruje, że teraz knują w Villedorze.