Ósma odsłona serii Resident Evil miała swoją premierę 7 maja i dziś, po zaledwie dwóch tygodniach od tamtego wydarzenia, możemy powiedzieć, że jej posiadacze radzą sobie w niej nadzwyczaj dobrze. W czasach, kiedy niewiele osób kończy gry, które kupuje, Village może pochwalić się zaskakująco dużym wskaźnikiem ukończenia kampanii. Dzięki statystkom osiągnięć i trofeów wiemy, że napisy końcowe w nowym survival horrorze zobaczyła już ponad połowa użytkowników, która zdecydowała się go kupić, a wynik ten zapewne zostanie jeszcze poprawiony.
Najbardziej sumienni w omawianej kwestii okazali się posiadacze konsol z rodziny Xbox, bo aż 67,7% z nich zdobyło osiągnięcie „Great Dad”, którym nagradzane jest ukończenie przygody na najniższym możliwym poziomie trudności. Drugie miejsce zajęli pecetowcy (57,2% – mowa wyłącznie o wersji Steam), a trzecie, jak nietrudno się domyślić, użytkownicy „plejaków”. 53,1% to bez wątpienia najsłabszy rezultat w tej stawce, choć w ogólnym rozrachunku i tak bardzo przyzwoity. Gdybyśmy mieli wskazać przyczynę takiego stanu rzeczy, to powiedzielibyśmy, że fani grający na PlayStation są najliczniej reprezentowaną grupą posiadaczy gry, ale dopóki firma Capcom tego nie potwierdzi, są to jedynie luźne i nie poparte żadnymi dowodami dywagacje.
Sprawdzając wyniki ukończenia gry, braliśmy pod uwagę wyłącznie najniższy poziom trudności gry. Wynika to z faktu, że niezależnie od tego, jaką poprzeczkę sobie ustawiliśmy na starcie, to zawsze zdobędziemy osiągnięcia i trofea z niższych szczebli. Innymi słowy, w trybie casual uwzględniani są wszyscy bez wyjątku, nawet ci gracze, którzy katowali Residenta wyłącznie na hardcorze.

Skąd biorą się tak dobre rezultaty? Istotnym argumentem z pewnością jest to, że gra nie jest zbyt długa, a co za tym idzie, szybciej zdążymy ją skończyć niż się nią znudzić. Grając spokojnie i zaglądając w każdy kąt, jesteśmy w stanie zaliczyć zmagania w około dziesięć godzin, a lecąc na złamanie na karku, nawet przy pierwszym podejściu, dużo, dużo szybciej. Drugim istotnym czynnikiem może być to, że Resident Evil to dość specyficzna seria i raczej sięgają po nią fani, a nie przypadkowi gracze. Ci ostatni pewnie wiedzą, że mogą się od niej szybko odbić, bo Village, tak samo zresztą jak jego poprzednicy, w dość specyficzny sposób podchodzi do tematu. W grze trzeba oszczędnie zarządzać amunicją, dużą rolę pełni crafting, a zabawę utrudniają przeciwnicy, którzy ścigają nas po zwiedzanym obszarze. Co prawda, w „ósemce” tę ostatnią rolę pełni jedynie Alcina Dimitrescu, ale spotkałem się już z opiniami graczy, że stalkujący wrogowie są problemem i jednym z głównych powodów, dla których serię Resident Evil omijają oni szerokim łukiem.
Na koniec jeszcze jedna, interesująca rzecz. Z danych zbieranych przez firmę Capcom wynika, że kampania została zaliczona już 1 684 090 razy (stan na 21 maja 2021 roku). Czy da się na tej podstawie wyliczyć, ile ludzi faktycznie grę odpaliło? Zdecydowanie nie. Po pierwsze, wewnętrzne statystyki uwzględniają wszystkie ukończenia przygody, więc jeśli zrobiliśmy to trzy razy, to nasze rezultaty będą zawarte w podanej liczbie. Po drugie, nikt nie ma obowiązku podłączać się do sieci RE.net, dzięki której te dane są pozyskiwane, więc siłą rzeczy, nie mogą być one kompletne.