W przyszłym roku gra Max Payne 3 będzie obchodzić dziesiąte urodziny, ale mimo zaawansowanego wieku nadal jest to produkcja, której warto przyjrzeć się pod kątem tak lubianych przez nas detali. Deweloperzy z Rockstar Studios umieścili w tej odsłonie mnóstwo godnych uwagi drobnostek, a jednym z ciekawszych przykładów jest kwestia pocenia się głównego bohatera. Dziś skupimy się właśnie na tym temacie, bo naszym zdaniem autorzy strzelaniny nie tylko wpadli na fajny pomysł, ale również świetnie go zrealizowali.
Jak zapewne wiecie, akcja „trójki” rozpoczyna się w mieście São Paulo, gdzie nasz bohater dorabia sobie do emerytury jako nie znający strachu ochroniarz. W Brazylii jest znacznie cieplej niż we wschodnich stanach USA, dlatego nowojorski policjant ma spory problem z przystosowaniem się do wysokich temperatur. Deweloperzy postanowili zobrazować ten fakt w najłatwiejszy możliwy sposób, a więc poprzez pocenie się. Po raz pierwszy efekt możemy zaobserwować w trzecim rozdziale opowieści, kiedy Max ściąga marynarkę i paraduje w luźnej koszuli. Jest ona jasna, więc plamy na plecach są po prostu dobrze widoczne.
Zabijając wrogów na terenie stadionu piłkarskiego możemy dojść do wniosku, że proces jest ściśle uzależniony jest od wysiłku fizycznego. Nic bardziej mylnego. Max poci się bez względu na to, czy rusza się czy nie, bo plama powiększa się w czasie rzeczywistym. Można to łatwo prześledzić po zrobieniu postoju na początku trzeciego rozdziału. Pot sukcesywnie będzie zaznaczać obecność na koszuli, a ta stanie się (niemal) całkowicie mokra po upływie dziesięciu minut gry. Pokazaliśmy to na zamieszczonym niżej filmie.
Teoretycznie rzecz biorąc, Max powinien pocić się mocniej w trakcie wymiany ognia z przeciwnikami, ale rozumiemy ten zabieg deweloperów. Gdyby założyć pierwszy, bardziej realistyczny wariant, to sam proces musiałby przebiegać szybciej, a co za tym idzie, trudniej byłoby go obserwować. Uzależnienie go od czasu sprawia, że w różnych fragmentach misji, plama na plecach Maksa zawsze wygląda inaczej. Istnieje więc opcja, że rozdział skończymy mniej lub bardziej upoceni – wszystko zależy od tego, jak szybko uporamy się z kolejnymi przeciwnikami. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie, bo lepiej działa na wyobraźnię.
To oczywiście nie jest jedyny ciekawy detal związany z grą Max Payne 3, ale poświęciliśmy mu więcej miejsca, bo wyraźnie odstaje od reszty. Dziś trudno zresztą podniecać się takimi drobnostkami, bo posiada je również zdecydowanie nowsze Red Dead Redemption 2. Pokazują one jednak, jak długą drogę przeszedł sam Rockstar i jak mocno zmieniało się spojrzenie deweloperów tej firmy na kwestie smaczków. Trzeci Max Payne nie oferował ich może tak dużo, jak wspomniany western, ale swoje zrobił i choćby dlatego warto o tym pamiętać.
