O mugshotach na łamach naszego serwisu pisaliśmy do tej pory tylko raz, a to za sprawą gry Red Dead Online, która wykonaniem zdjęcia sygnalitycznego wieńczy proces tworzenia bohaterów westernu. Teraz nadarzyła się świetna okazja, żeby do tego nietypowego tematu powrócić, choć nieco w innym kontekście. Wyszło bowiem na jaw, że to właśnie mugshoty stanowiły źródło inspiracji dla jednego z artystów pracujących nad pierwszą odsłoną serii Dishonored, Cédrica Peyravernaya. Pochodzący z Francji grafik wykorzystał je do zaprojektowania twarzy bohaterów skradanki.
Odkrycia dokonał kilka dni temu Nick Carver, który – podobnie jak wspomniany Peyravernay – na co dzień zajmuje się tworzeniem ilustracji na potrzeby gier komputerowych. Brytyjski artysta wyznał, że twarze bohaterów Dishonored od dawna wydawały mu się znajome i w końcu znalazł fotografie, którymi bardzo mocno inspirował się jego francuski kolega po fachu. Zostały one zamieszczone w albumie Least Wanted: A Century of American Mugshots, wydanym w 2006 roku przez niemieckie wydawnictwo Steidl. Stosunkowo mały nakład sprawił, że książka ta jest dziś niedostępna w oficjalnym obiegu i trzeba jej szukać na serwisach aukcyjnych. Dodajmy od razu, że wydatek to spory, bo za używany egzemplarz trzeba zapłacić ok. 900 złotych. Na amerykańskim Amazonie jest jeszcze drożej, bo najtańsza kopia kosztuje prawie 3000 zł.
Carver na szczęście album posiada i to on wykonał kilka zdjęć, które potwierdziły jego podejrzenie. Mamy więc pewność, że Cédric Peyravernay ze studia Arkane wykorzystał zdjęcia aresztowanych przez policję osób do stworzenia twarzy co najmniej kilku bohaterów, a kto wie, może nawet większości. Dwa dowody prezentujemy Wam poniżej. Podobieństwo prac Francuza do oryginalnych zdjęć jest tutaj widoczne już na pierwszy rzut oka.


Od razu zaznaczymy, że nie chcemy potępiać francuskiego grafika. Tworzenie ilustracji na bazie referencji to wśród artystów rzecz powszechna, więc Peyravernay nie jest pierwszą osobą, która pracuje w taki sposób i na pewno nie będzie ostatnią. Wątpliwości mogą oczywiście budzić ogromne podobieństwa do „bohaterów” albumu, ale być może studio Arkane uzyskało zgodę na wykorzystanie wizerunków tych panów w grze – tego nie wiemy. Faktem jest, że Peyravernay prace narysował w swoim dość wyrazistym stylu, nadając postaciom specyficznego charakteru. Każdy, kto grał w Dishonored, wie, że bohaterowie niezależni mają tej produkcji wyjątkowo oryginalny wygląd, rzadko spotykany w innych wysokobudżetowych tytułach. Praktycznie każdy przeciwnik Corvo to typowa „zakazana morda” i trudno powiedzieć o tych ludziach, że są po prostu przystojni.


Jesteśmy niezmiernie ciekawi, ilu bohaterów z Dishonored jest faktycznie wzorowanych na ludziach, którzy istnieją bądź istnieli naprawdę. Dorwanie wspomnianego wyżej albumu z pewnością ułatwiłoby rozpoznanie takich delikwentów, ale zaporowa cena książki skutecznie odstrasza nas od jej kupna, przynajmniej na razie. Nie zmienia to faktu, że nawet dwa podane wyżej przykłady to świetna ciekawostka, o której jeszcze niedawno nie zdawaliśmy sobie sprawy.