Choć mogłoby się wydawać, że ogromna popularność Wiedźmina może być dobrą zachętą dla świeżo upieczonych rodziców do nadawania dzieciom imion pochodzących z tego uniwersum, to jednak publikowane co roku raporty takiemu twierdzeniu przeczą. Geralt i Cirilla to z pewnością ładne i dobrze brzmiące imiona, ale Polacy wybierają je dla swoich pociech stosunkowo rzadko i nowe zestawienie przygotowane przez Ministerstwo Cyfryzacji jest tego najlepszym dowodem. W 2019 roku, co prawda, przyszło na świat aż siedmiu nowych Geraltów, ale w minionym roku trend ten nie został utrzymany i liczba osób zawdzięczających miano słynnemu zabójcy potworów wyniosła okrągłe „0”.
Ministerstwo Cyfryzacji publikuje swoje dane na przełomie stycznia i lutego, a my sumiennie przeglądamy je już od dobrych kilku lat. Rok 2020 okazał się w interesującej nas kwestii wyjątkowo marny. Do bazy PESEL – co już wspomnieliśmy wcześniej – nie został wpisany żaden Geralt i jest to najgorszy wynik od czterech lat. Nieco lepiej wypadły Cirille, bo w Polsce narodziły się cztery takie dziewczynki, ale w 2019 również było ich odrobinę więcej – dokładnie sześć.
Nieco większą odwagę nasi rodacy wykazują w temacie wyboru imienia drugiego, bo w ubiegłym roku na Geralta zdecydowało się dziewięć różnych rodzin. Identycznie sytuacja wygląda zresztą w przypadku Cirilli, bo takie drugie imię również zyskało dziewięcioro dzieci. Niewątpliwie jest to opcja bardziej bezpieczna, bo z jednej strony sympatia do Wiedźmina została podkreślona, ale z drugiej pociecha nie będzie narażona na potencjalne przykrości związane z posiadaniem imiona egzotycznego. O ile takowe w ogóle kiedyś wystąpią.

Na koniec warto dodać, że Ministerstwo Cyfryzacji publikuje też raporty zbiorcze, które zawierają wyciąg z bazy PESEL z ostatnich dwudziestu lat. Wynika z nich jasno, że w tym okresie narodziło się siedemnastu Geraltów i tyle samo Cirilli. Niewiele, ale dobre i to. Rodzicom gratulujemy, bo według nas nie ma się czego wstydzić.
