Odyssey miało być spin-offem głównej serii Assassin’s Creed

Wygląda na to, że firma Ubisoft poważnie zastanawiała się przez pewien czas nad odseparowaniem wydanej w 2018 roku Odysei od głównej serii Assassin’s Creed. Do takich wniosków można dojść po przejrzeniu kilku prac, które w internecie opublikował dyrektor artystyczny tego projektu, Patrice Dufresne. Na wspomnianych grafikach wyraźnie widać tytuł Odyssey: An Assassin’s Creed Adventure, który doskonale pasuje do idei spin-offu od mocno eksploatowanej przez lata sagi o zakapturzonych skrytobójcach.

Dufresne jest nie tylko autorem zaprezentowanych niżej grafik, ale prawdopodobnie również logotypu, który ostatecznie nie został przez firmę Ubisoft wykorzystany. Prace te sugerują, że pierwotnie planowano wydać grę pod nazwą Odyssey, uwzględniając popularną markę wyłącznie w jej podtytule. Byłaby to bardzo odważna zmiana, ale bez trudu dałoby się ją obronić. Nie jest żadną tajemnicą, że nowe odsłony tego cyklu mocno odeszły w kwestii rozgrywki od założeń pierwowzoru, a w samej Odysei trudno spotkać konkretne nawiązania do uwielbianego przez wielu uniwersum – nie licząc odniesień do Pierwszej Cywilizacji i mocno zubożonego wątku współczesnego. W rezultacie gra do dziś uważana jest za najbardziej odstającą od głównej serii, fani powiedzieliby wręcz, że mało tam jest „asasyna” w „asasynie”.

Co więc stanęło na przeszkodzie? Być może względy prawne. Choć w amerykańskiej bazie znaków towarowych nie ma zarejestrowanej marki Odyssey w kontekście gier video, to w 2017 roku studio Young Socratics wydało produkt o takiej nazwie na Steamie. Istnieje też opcja, że pomysłu twórców nie zaakceptował dział marketingu. Choć słowo Assassin’s Creed pojawiłoby się w podtytule gry, wypromowanie Odyseji nazwanej w tradycyjny sposób zawsze byłoby łatwiejszym zadaniem, dla samego Ubisoftu. Z podobnym problemem mierzyła się kiedyś firma Activision przy okazji Modern Warfare 2 (wszystkie materiały promocyjne na początku nie zawierały słów „Call of Duty”) i ostatecznie również dała za wygraną. Zamiast tworzyć zupełnie nowy brand, koncern dorzucił popularną markę do tytułu i tej tradycji trzyma się do dziś.