Todd Howard pokazał pamiątki związane z Indianą Jonesem już we wrześniu, fani wierzą, że nie był to przypadek

Kilkadziesiąt godzin temu, niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że studio MachineGames – dotychczas znane wyłącznie z odświeżenia serii Wolfenstein – weźmie się za bary z postacią Indiany Jonesa. Umożliwiła to umowa, jaką Bethesda zawarła z reaktywowaną niedawno firmą Lucasfilm Games, posiadającą prawa do tej marki. Słynny archeolog, który przez lata szczęścia do elektronicznej rozrywki ewidentnie nie miał, może powrócić teraz w glorii i w chwale, a pomoże mu w tym właśnie szwedzki deweloper, temat gier akcji znający od podszewki. Pieczę nad projektem obejmie z kolei Todd Howard, który jest jednym z najwyżej postawionych żołnierzy Bethesdy.

Właśnie z tym ostatnim panem związana jest niniejsza ciekawostka. Po zapowiedzi gry z Indianą Jonesem w roli głównej, w sieci szybko pojawiły się sugestie, że deweloper mógł taki tytuł zasugerować już we wrześniu ubiegłego roku. Szef Bethesda Game Studios brał wówczas udział w specjalnym streamie, zorganizowanym z okazji przejęcia koncernu Zenimax Media przez innego giganta, Microsoft. Jego obecność na wizji była wtedy zrozumiała, bo Howard jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Bethesdy, firmy wchodzącej w skład grupy Zenimax.

Podejrzenia fanów gier wzbudził mebel widoczny w pokoju Todda Howarda i prezentowane na nim pamiątki. Deweloper pokazał na niej kilka artefaktów z pierwszego obrazu o przygodach Indiany Jonesa, czyli Poszukiwaczy zaginionej Arki. Mowa tutaj o miniaturowej replice Arki Przymierza, figurce Pachamamy, którą Harrison Ford próbował odzyskać na początku filmu, a także głowicę Laski Ra, służącej do wskazania komnaty, gdzie ukryto tytułowy przedmiot. Zdaniem miłośników serii, Howard nie pokazał na wizji tych rzeczy przypadkowo i był to pierwszy sygnał, że coś może być na rzeczy. Nikt wówczas nie odczytał jednak „wskazówek” w ten właśnie sposób, bo wydawało się to mało prawdopodobne. O filmie przypomniano sobie dopiero wtedy, gdy Bethesda faktycznie zapowiedziała nową grę z Indym w roli głównej.

Po lewej głowica Laski Ra, u góry Arka Przymierza, pod nią figurką Pachamamy.

Na te rewelacje stosunkowo szybko zareagował Pete Hines, czyli kolejna ważna persona w Bethesdzie. Wiceprezes firmy stanowczo zaprzeczył na Twitterze, że jego kolega chciał w coś ten sposób sugerować, a zgromadzone w jego domu pamiątki świadczą wyłącznie o tym, że Howard od dawna jest wielkim fanem Indiany Jonesa. Na firmowym blogu dodał również, że Todd od dobrych dziesięciu lat zabiegał o możliwość stworzenia gry z archeologiem w roli głównej. Udało się dopiero teraz. Cóż, Hinesowi można wierzyć lub nie, ale nie wydaje nam się, żeby w tym temacie mijał się z prawdą. Naszym zdaniem, mamy tu do czynienia z czystym zbiegiem okoliczności, a nie celowym działaniem, mającym fanom sugerować cokolwiek. Zabawnie wyszło i nic ponadto.