Nie jest odkryciem Ameryki stwierdzenie, że identyfikacja graficzna ma ogromne znaczenie w promocji produktu, dlatego deweloperzy przykładają do tej kwestii równie dużo uwagi, co do samej gry. Świetnym przykładem jest tutaj logotyp, a właściwie herb zakonu skrytobójców z serii Assassin’s Creed, który doskonale kojarzą nie tylko jej wierni fani. Symbol ten zmienia się w każdej odsłonie tego cyklu, a ich autorzy starają się w jego projekcie w jakiś sposób nawiązać do wybranego settingu. Nie inaczej jest w Valhalli.
W przeszłości odniesienia w logotypie były mniej lub bardziej widoczne. W Assassin’s Creed IV: Black Flag wpisano w symbol czaszkę, która każdemu musiała skojarzyć się z karaibskimi korsarzami, ale już w Unity dokonano bardziej subtelnego nawiązania – herb po prostu przecięto, jakby dostał się pod powszechnie wykorzystywaną podczas Rewolucji Francuskiej gilotynę. Valhalla wpisuje się raczej w ten drugi trend, mimo że jej logo już na pierwszy rzut oka wygląda bardzo wikińsko.
W symbolu promującym najnowszą odsłonę autorzy chcieli zawrzeć trzy istotne elementy. Pierwszym z nich są dwa topory, powszechnie kojarzone z wojownikami z północy. Zdaniem odpowiedzialnych za powstanie herbu grafików, odnoszą się one jednak do możliwości użycia dwóch broni jednocześnie, czyli aspektu związanego bezpośrednio z gameplayem. Podobne znaczenie ma nieco bardziej rozbudowany niż zwykle szpic w logotypie. Ma on symbolizować dach budynku, a co za tym idzie, nawiązywać do osady, którą Eivor w Valhalli stara się zbudować na angielskiej ziemi. Ostatnim istotnym elementem jest widoczna w ramionach znaku przeplatanka. To już jest motyw ściśle związany ze Skandynawami, ich rzemiosłem i kulturą, który po prostu podkreśla, że to właśnie im dedykowana jest cała gra. Wszystkie trzy te aspekty połączono w sprytnie jedną całość i trzeba uczciwie przyznać, że końcowy efekt jest nad wyraz udany. Przynajmniej według nas.
Jak widać, nawet tak prozaiczna rzecz, jak symbol asasynów, ma dla deweloperów serii Assassin’s Creed kolosalne znaczenie. Jeśli nie robiliście tego wcześniej, to przyjrzyjcie się herbom przypisanym do poprzednich odsłon tego cyklu, bo może się okazać, że zobaczycie w nich nawiązania, z których istnienia nie zdawaliście sobie do tej pory sprawy.