Logotyp gry Wiedźmin 3 uległ zmianie z konkretnego powodu

Dziś wielu fanów przygód Geralta z Rivii pewnie tego nie pamięta, ale logotyp gry Wiedźmin 3 przez długi czas różnił się od tego, który ostatecznie ozdobił finalną wersję polskiego erpega. Kiedy studio CD Projekt po raz pierwszy zaprezentowało w sieci wspomniany znak graficzny, to widniała na nim jeszcze cyfra „3”, a nie doskonale Wam znane rzymskie „III”. Decyzja o usunięciu z projektu arabskiej liczby została podjęta w maju 2014 roku, prawie rok przed premierą produktu, i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, nie była to zmiana wyłącznie kosmetyczna. Decyzja ta została podyktowana względami marketingowymi.

Choć Dziki Gon od początku projektowany był w taki sposób, żeby bez problemu odnaleźli się w nim ludzie nie znający wiedźmińskiego uniwersum, to jednak istniała całkiem uzasadniona obawa, że wielu potencjalnym odbiorcom nie wystarczą zapewnienia o niskim progu wejścia. Było to poniekąd zrozumiałe – tytuł miał zadebiutować nie tylko na pecetach, ale również na Xboksach One i PlayStation 4, a konsolowi gracze nie mieli zbyt wielu okazji, żeby zapoznać się z poprzednimi odsłonami cyklu. Jedyną produkcją, która wcześniej doczekała się konwersji na Xboksa 360, była „dwójka”, ale najwyraźniej nie cieszyła się ona tak dużym wzięciem, żeby zbudować bazę fanów w konsolowej społeczności. Deweloperzy zdawali sobie z tego sprawę, więc postanowili dokonać korekty w logotypie.

Stare logo Wiedźmina 3.

W rezultacie, „trójka” została przesunięta do podtytułu, a zamiast arabskiej cyfry umieszczono tam rzymskie „III”. Mało tego, liczbę zaprezentowano w postaci graficznego symbolu, który – nie czarujmy się – nie przypomina jej na pierwszy rzut oka. Michał Platkow-Gilewski tak wówczas komentował tę poprawkę: „Ci którzy wiedzą, że jest to trzecia część, zobaczą tam trójkę. Ludzie dla których będzie to świeży start, zobaczą tam pazury lub maskę. Z punktu widzenia komunikacji to naprawdę dobra decyzja”.

Trudno dziś wyrokować czy decyzja o zmianie logotypu miała faktycznie jakiś wpływ na sprzedaż erpega – można jedynie odważnie zakładać, że po części tak było, bo brak liczby nie wprowadzał kupujących w konsternację, a także nie prowokował zbyt wielu pytań o konieczność znajomości poprzednich odsłon serii. Redzi z pewnością podpierali się w tej kwestii badaniami fokusowymi, bo tak kluczowych decyzji nie podejmuje się pod wpływem chwili.