Polak z Red Dead Redemption 2 mówi lepiej po angielsku w epilogu

O Polaku występującym w grze Red Dead Redemption 2 słyszał praktycznie każdy, kto choć trochę interesował się westernem firmy Rockstar Games po jego premierze. Złożenie wizyty panu Wróblowi, który nieopatrznie zadłużył się u Leopolda Straussa, jest jedną z aktywności wykonywanych w drugim rozdziale kampanii. Arthur Morgan pieniądze próbuje odzyskać w sposób najprostszy z możliwych, czyli siłą, a rodak próbuje bronić się jedynie werbalne, wykonując – ku naszej uciesze – częste wrzutki w ojczystym języku. Gra sugeruje nam w ten sposób, że poszukujący lepszego życia w Stanach imigrant nie opanował jeszcze angielskiego na tyle, żeby swobodnie się nim posługiwać.

W tym miejscu moglibyśmy temat zamknąć, ale blisko dwa lata po premierze westernu przypadkiem zorientowaliśmy się, że z postacią Polaka związany jest pewien drobny i warty uwagi detal, a dotyczy on właśnie tego, w jaki sposób po latach komunikuje się Wróbel. Polaka można bowiem spotkać w jednej z ostatnich misji w grze, mianowicie „Szybka przysługa dla starej znajomej”.

TU ZACZYNAJĄ SIĘ SPOJLERY

Zadanie to John Marston wykonuje u boku Sadie Adler, która po rozpadzie gangu Dutcha przebranżowiła się na łowczynię nagród. Kobieta zamierza schwytać meksykańskiego oprycha, Ramóna Corteza, ukrywającego się – wedle jej wiedzy – w gospodarstwie Painted Sky. Jak już się zapewne domyślacie, tę farmę prowadzi wspomniany na początku Polak, pan Wróbel.

Kiedy bohaterowie docierają do celu podróży, Sadie wydaje Johnowi rozkaz przeszukania stodoły, a sama bierze na siebie kwestię sprawdzenia stojącego nieopodal domu. W tym momencie większość z nas posłusznie udaje się do wskazanego przez kobietę obiektu, gdzie Cortez faktycznie przebywa i kompletnie pomija drugi z budynków. To błąd. Jeśli postanowimy towarzyszyć koleżance, szybko przekonamy się, że w środku czeka uwięziony Wróbel, którego wdowa Adler po chwili uwalnia. Polak normalnie rozmawia ze swoją wybawicielką i potwierdza je podejrzenia, że Meksykanin czai się w stodole.

Detal związany jest z tym, jak wypowiada się Wróbel. Od jego spotkania z Arthurem Morganem minęło przecież osiem długich lat i nasz rodak w tym czasie opanował angielski na tyle, by swobodnie się w nim komunikować. Nie ma tutaj mowy o użyciu polskich wtrętów i choć mężczyzna mówi z charakterystycznym i wyraźnym akcentem, trudno jego wypowiedziom cokolwiek zarzucić. Reasumując, jest to świetna ciekawostka, po raz kolejny świadcząca o dużej przytomności umysłu deweloperów z Rockstar Games. Ci ostatni dość rozsądnie założyli, że Wróbel przez ten czas (historia Arthura rozgrywa się w roku 1899, a nie w 1907) musiał opanować obcy język na tyle, by darować sobie wspomaganie się językiem ojczystym. Fajnie wyszło.