O drugiej odsłonie serii The Last of Us można powiedzieć wiele (niekoniecznie pozytywnych) rzeczy, ale na pewno nie to, że jest to gra pozbawiona detali. Przywiązanie do tak kochanych przez nas szczegółów najłatwiej zauważyć oczywiście w zachowaniu bohaterów oraz konstrukcji zrujnowanego przez maczużnika świata, nie są to jednak jedyne elementy, na które warto zwrócić uwagę. Równie smakowite drobiazgi ukryte są w dialogach i jednemu z nich poświęcimy teraz trochę miejsca. Głównie dlatego, że akurat ten jest stosunkowo trudny do samodzielnego wychwycenia.
Rzecz dotyczy prologu i pierwszego kontaktu Joela Millera z Abby Anderson, czyli jednej z dwóch głównych bohaterek gry The Last of Us 2. Jak już zapewne wiecie, kobieta na początku zmagań staje twarzą w twarz z hordą zombiaków i z powodu przytłaczającej ich liczby, musi salwować się ucieczką. Tej krótkiej i emocjonującej sekwencji towarzyszy wspomniane wyżej spotkanie z protagonistą „jedynki”, a także jego bratem – Tommym. Joel ratuje Abby od niechybnej śmierci, a następnie cała trójka wbiega do stacji kolejki linowej, gdzie dochodzi do jatki z udziałem sporej grupy niemilców.
Żeby zobaczyć detal, musimy skupić się na jednej ze scen, która ma miejsce po samym spotkaniu. Bohaterowie wbiegają do budynku, potem barykadują wspólnie drzwi i Joel, żywo zainteresowany wyjściem w jednym kawałku z tej opresji, pyta dość przytomnie Abby czy posiada ona broń, a potem o to, czy umie z niej korzystać. Kobieta odpowiada, że tak i fabuła toczy się dalej swoim torem. Ta krótka i w zasadzie niezbyt istotna wymiana zdań ma jednak zupełnie inny przebieg, kiedy mężczyzna ma już świadomość, że poznana przed chwilą dama broń posiada. Wówczas Joel nie zadaje sobie trudu, żeby pytać Abby o pistolet, ale w nieco inny sposób wyraża nadzieję, że potrafi strzelać. Tylko tyle i aż tyle. Obie wersje możecie zobaczyć w zamieszczonym niżej materiale filmowym.
Jesteśmy pełni podziwu, że deweloperzy ze studia Naughty Dog zadali sobie w ogóle trud uwzględnienia w grze zmiennej sprawdzającej to, czy Joel wie o broni, czy nie. Co istotne, mężczyzna może ów fakt zarejestrować tylko wtedy, jeśli kobieta zacznie strzelać do nacierających przeciwników przed zabarykadowaniem drzwi. Innymi słowy, odpalenie jednego z dwóch dialogów uzależnione jest od tego, czy wpadliśmy na pomysł, żeby zmarnować trochę amunicji na wrogów, których i tak nie bylibyśmy w stanie pokonać. Podczas pierwszej rozgrywki wydawało nam się to dość naturalną decyzją, z kolei w drugiej – kiedy wiedzieliśmy już, że to i tak nic nie da – po prostu cierpliwie poczekaliśmy aż bohaterowie znajdą schronienie w budynku. Nagrodą za odmienne podejście jest właśnie ten detal.
Tego typu smaczki nie wpływają na fabułę, z punktu widzenia oceny całości nie mają one też praktycznie żadnego znaczenia. Mimo wszystko warto je docenić, bo jest to koronny dowód na to, że studio Naughty Dog nie szło w The Last of Us 2 na łatwiznę, choć niewątpliwie mogło.