Ostateczna edycja Mafii, która zadebiutowała na rynku w miniony piątek, zawiera pokaźną liczbę znajdziek. Na odnalezienie czeka 80 magazynów pulpowych, 50 figurek lisów, 10 komiksów, 5 pocztówek, a także 22 karty kolekcjonerskie, które w uniwersum gry wkładane są do paczek papierosów marki Big Break. W niniejszym artykule przyjrzymy się bliżej tym ostatnim, bo właśnie one są źródłem arcyciekawej informacji. Na jednej ze wspomnianych kart pojawia się fikcyjna nazwa miasta, która nie padła w żadnej z trzech dotychczasowych odsłon cyklu. Wierzymy, że może to być wskazówka dotycząca tego, gdzie osadzona zostanie akcja czwartej gry z serii.
Karty papierosowe zawierają portrety i opisy 22 postaci, mocno związanych z gangsterskim światkiem. Deweloperzy ze studia Hangar 13 nie skupili się wyłącznie na bohaterach „jedynki”, więc mamy tutaj również typów spod ciemnej gwiazdy, którzy działają w Empire Bay (Mafia 2) i New Bordeaux (Mafia 3). Oprócz takich tuzów, jak Ennio Salieri czy Carlo Falcone, znajdują się tu również dwaj nieznani do tej pory gansterzy: Fredo Clemente i Louie Romeo. Pierwszy z nich został przypisany do kubańskiego miasta Hawana, z kolei drugi do Los Ondas. O ile pierwsza lokacja istnieje w rzeczywistości, tak drugiej próżno szukać na mapie świata i dlatego podejrzewamy, że to właśnie ona może okazać się kluczowa w kontekście dyskusji o Mafii 4.

Wszystkie miasta, które do tej pory pojawiły się w serii Mafia, zawsze miały fikcyjne nazwy, mimo że same lokacje były w dużej mierze bazowane na prawdziwych metropoliach. Lost Heaven to Chicago, Empire Bay to Nowy Jork, a New Bordeaux to Nowy Orlean. Los Ondas (po hiszpańsku „fale”) budzi oczywiste skojarzenia z Los Angeles i jest to dobry trop, bo to samo sugeruje opis znajdujący się na rewersie karty:
„Jaskinie hazardu. Śmietanka towarzyska. Hollywood. Wspaniałe cele dla gangsterów. Dziesięć lat temu rodziny ze wschodniego wybrzeża potrzebowały swojego człowieka na zachodzie. Od tego czasu nad wszystkim pieczę sprawuje Louie Romeo. Zarządza związkami zawodowymi, pierze pieniądze i szantażuje szefów studiów filmowych. W dodatku robi to biały dzień, prowadząc przy tym pod rękę piękne kobiety. Przyjrzyj się uważnie uśmiechom na czerwonym dywanie, a ujrzysz kryjący się za nimi strach”.
Nie jest to oczywiście potwierdzenie, że Mafia 4 w ogóle powstanie i faktycznie przeniesie nas do Los Ondas, ale wydaje nam się, że autorzy gry nie pokusiliby się o ten drobny smaczek tylko po to, żeby podrwić z fanów. Traktujemy to raczej jako subtelną wskazówkę, która może być pierwszym realnym potwierdzeniem, że czwarta odsłona serii jest aktualnie opracowywana. Wiemy, że studio Hangar 13 pracuje nad nową grą i czwarta Mafia wydaje się tu być naturalnym wyborem, mimo że część trzecia nie okazała się produktem tak dobrym, jak oczekiwaliśmy. Pamiętajcie też, że nazwa nie została w remake’u podana na tacy. Żeby odkryć te karty, trzeba je wpierw odnaleźć, a akurat ta z Romeo znajduje się na terenie miasta (pozostałe na ogół zbieramy w fabule, czyli ich odnalezienie nie sprawia większych kłopotów), więc jest to również swoista nagroda za wytężone poszukiwania.
Interesujący jest też sam opis karty. Jeśli odniesiemy go do czasów, w których rozgrywa się akcja remake’u Mafii, a więc lat trzydziestych, to tekst „Dziesięć lat temu rodziny ze wschodniego wybrzeża potrzebowały swojego człowieka na zachodzie” może sugerować, że akcja czwartej gry może rozgrywać się w latach dwudziestych. Dobrze koresponduje to z pozostałymi informacjami w opisie, bo związki zawodowe działały już w Stanach Zjednoczone w najlepsze, a slynne dziś wytwórnie filmowe z Hollywood (np. Metro-Goldwyn-Mayer czy Warner Bros.) powstały właśnie w latach dwudziestych. Wszystko pasuje.
Na koniec jeszcze jedna rzecz. Pojawiły się sugestie, że potencjalną nazwą nowego miasta w Mafii 4 może być też Bourbon City, bo właśnie ona pojawia się na tablicy witającej mieszkańców miasta Lost Heaven przed wjazdem na teren lotniska. Wydaje nam się to mało prawdopodobne, bo jest to po prostu alternatywna nazwa New Bordeaux z „trójki”. Pisaliśmy o tym zresztą już jakiś czas temu, co potwierdza ciekawostka umieszczona na naszym profilu instagramowym. Znajdziecie ją powyżej.