Po premierze gry Half-Life: Alyx nie zdążył jeszcze opaść kurz, a w sieci pojawiły się pierwsze paczki z przerobionymi plikami, które umożliwiają uruchomienie nowego dzieła firmy Valve z pominięciem sprzętu VR. Wrodzona ciekawość zachęciła nas do pobrania modyfikacji i sprawdzenia czy podejmowane przez fanów próby ujarzmienia produktu mają w ogóle jakikolwiek sens. Pierwsze wnioski zawarliśmy już w tytule, ale jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego tak uważamy, to zapraszamy do lektury.
Zacznijmy od kwestii podstawowej – omawiany mod nie jest w żadnym stopniu finalny. To po prostu zbiór plików, który pozwala oszukać strzelaninę i pobawić się nią w tradycyjny sposób, czyli z nosem wlepionym w monitor. Była to pierwsza i dość istotna przeszkoda na drodze do stworzenia pełnoprawnej nakładki, wprowadzającej obsługę postaci za pomocą klawiatury i myszy. Do celu droga jest jednak daleka, bo nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, jak dokonać symulacji rąk naszej bohaterki, czyli rzeczy absolutnie fundamentalnej, by dało się ukończyć kampanię. Na razie w Half-Life: Alyx można chodzić, podnosić rozmaite przedmioty i rzucać nimi, ale nie da się wykonać żadnych innych czynności, włączając w to tak prozaiczne kwestie, jak choćby wciskanie guzików. Inwalidztwo związane z brakiem interakcji z otoczeniem prowadzi do prostej konkluzji: w chwili obecnej nie da się w to w ogóle grać.

Uruchomienie moda nie jest jednak działaniem całkowicie bezcelowym. Przede wszystkim pozwala on w spokoju pozwiedzać lokacje, zakładając oczywiście, że wczytamy je z poziomu konsoli za pomocą funkcji „map” i przy okazji wbijemy kod („noclip”) na przechodzenie przez ściany, bo wycieczka zakończy się przy pierwszych zamkniętych drzwiach. Weterani serii mogą też spróbować innych, doskonale znanych komend, np. „impulse101”, która oddaje w nasze ręce absolutnie wszystkie bronie z drugiego Half-Life’a. Co prawda, ich modeli nie widać na ekranie, ale pukawki są w pełni funkcjonalne, można więc z ich pomocą pozabijać wszystkich przeciwników stających nam na drodze, od headcrabów po żołnierzy Kombinatu.
Gruntowne badanie lokacji tą metodą uświadomiło nas, że wszystkie zaprojektowane przez deweloperów mapy są szalenie dopracowane, ale za to potwornie małe. W trybie VR kompletnie tego nie czuć, bo nie dość, że poruszamy się w żółwim tempie, to na dodatek gra często zmusza nas do efektywnego wykorzystania rękawic (np. w licznych zagadkach logicznych) lub zachęca do interakcji z rozrzuconymi tu i ówdzie przedmiotami. Podczas klasycznej rozgrywki nikt takimi pierdołami przejmować się nie będzie, a to wydatnie wpłynie na szybkość pokonywania kolejnych rozdziałów. Kwestię postrzegania skali gry mogłaby przykryć konieczność wykonywania wszystkich czynności za pomocą wirtualnych dłoni, czyli tak jak w pierwowzorze, ale jesteśmy w stanie się założyć, że nikt o takie rozwiązanie się nie pokusi i część interakcji w ewentualnej nakładce zostanie w jakiś sposób uproszczona. Przede wszystkim takich, które wymagają użycia obu rąk, bo próba odwzorowania ich na klawiaturze i myszy jest raczej skazana na porażkę.

Trzeba sobie to powiedzieć wprost. Half-Life: Alyx bawi nie tylko dlatego, że mamy tu do czynienia ze świetnie przygotowaną grą w sprawdzonym uniwersum. Siłą tej produkcji jest właśnie interakcja z otoczeniem, czyli przesuwanie drzwi ręką, wykorzystywanie stacji medycznych poprzez włożenie pojemnika do aparatury i przyłożenie dłoni, oraz tona innych rzeczy, których raczej nie dałoby się rozsądnie zaprogramować w inny sposób. Najłatwiejsze będzie oczywiście odtworzenie samego strzelania, choć i tutaj widzimy zasadniczy problem. Wymiany ognia są w Alyx interesujące, bo celujemy kontrolerem, a więc to od sprawności naszej ręki zależy to, czy w ogóle w cokolwiek trafimy. Strzelając do wrogów po instalacji moda przekonaliśmy się, że zabijanie tych samych rywali jest zdecydowanie łatwiejsze. Znów wracamy więc do punktu wyjścia – owszem, można rozwiązać problem tak, że giwera nie będzie zajmować stałego miejsca na ekranie, jak w każdym rasowym FPS-ie, a za pomocą myszy będziemy sterować samą giwerą, ale czy to będzie przyjemne? Nie wydaje nam się.
Wszystkie opisane zastrzeżenia prowadzą do dość prostej konkluzji. Owszem, fajnie byłoby odpalić grę Half-Life: Alyx w tradycyjny sposób, ale mamy wrażenie, że automatycznie zabijemy połowę funu, który ta gra dostarcza. Firma Valve nie na darmo wykluczyła obsługę tradycyjnych kontrolerów i jak mantrę powtarza zdanie, że ich dzieło najlepiej smakować będzie w trybie VR. Po odpaleniu namiastki moda, który tej wirtualnej rzeczywistości docelowo ma nas pozbawić, to zdanie podzielamy. Jedyna nadzieja tkwi w tym, że ktoś na poważnie weźmie się za symulację rąk protagonistki i sprawi, że sterowanie nimi stanie się równie naturalne, co w pierwowzorze, a o to będzie piekielnie trudno.
Zdajemy sobie sprawę, że fani tego uniwersum są mocno zdeterminowani i dość szybko podjęte zostaną próby stworzenia pełnoprawnego moda. Osobom czekającym na taką nakładkę zalecamy jednak uzbrojenie się w cierpliwość, bo biorąc pod uwagę rangę przedsięwzięcia, jest to raczej kwestia tygodni niż dni.

JAK URUCHOMIĆ HALF-LIFE: ALYX BEZ TRYBU VR?
Gdyby ktoś chciał pobawić się dalekim od ukończenia modem, to szybciutko wytłumaczymy, jak to zrobić. Przede wszystkim należy ściągnąć zawartość tego archiwum i rozpakować go w katalogu z zainstalowaną grą (pamiętajcie o wykonaniu kopii oryginalnych plików!). Potem trzeba uruchomić produkt z następującymi parametrami:
-novr -console -nocrashdialog -retail -allowdebug -vconport 29000 -vcon -dev -w 1920 -h 1080 -sv_autojump 1
W trakcie gry dostęp do konsoli uzyskamy wciskając tyldę (~). Podstawowe komendy wymieniliśmy wyżej, więc nie będziemy ich powtarzać. Pamiętajcie, że ich użycie stanie się możliwe dopiero po wpisaniu hasła „sv_cheats 1”. Powodzenia.
