Do nietypowego zdarzenia doszło wczoraj w facebookowej grupie, która zrzesza fanów gier z serii Doom. Hugo Martin – jeden z deweloperów najnowszej odsłony tego cyklu – postanowił zająć stanowisko w kwestii Najeźdźcy (oryg. Marauder) i wyjaśnił wszystkim zainteresowanym, w jaki sposób go pokonać. Sprawa jest o tyle interesująca, że wspomniany potwór nie jest największym wyzwaniem w Doom Eternal. Sporo graczy otwarcie przyznaje jednak, że demon po prostu ich przerasta, zniechęcając tym samym do dalszej zabawy i wywołując tylko negatywne emocje.
Podstawowy problem jest taki, że Najeźdźca pojawia się dokładnie w połowie kampanii dla jednego gracza, kiedy nie potrafimy poruszać się po placu boju tak skutecznie, jak na jej końcu. Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że przeciwnik ten zmienia reguły dotychczasowej gry. O ile każdego napotkanego rywala da się po prostu zastrzelić z dowolnej odległości, tak bohater tej ciekawostki skutecznie blokuje większość ataków za pomocą swojej tarczy. Najeźdźca jest też piekielnie szybki, walczy zarówno w zwarciu, jak i na dystans, a jakby tego było mało, materializuje ognistego pieska, który kąsa uciekającego przed nim gracza. Mówiąc krótko, prawdziwe utrapienie i pierwszy poważny sprawdzian umiejętności, na dodatek na tyle istotny (ten przeciwnik jest bossem), że nie da się po prostu czmychnąć w siną dal i ruszyć fabułę do przodu.

Na tym kłopoty z Najeźdźcą się nie kończą. Podobnie jak wcześniejszy boss, demon ten pojawia się potem kilkukrotnie w tradycyjnych potyczkach, za każdym razem przypominając graczom trudne chwile z kompleksu ARC. Studio id Software nie stosuje tutaj żadnej taryfy ulgowej, więc siłą rzeczy trzeba się nauczyć z nim bić. Kto nie potrafi, ten rzuca padem i rezygnuje, ku rozpaczy deweloperów, bo przecież im też zależy, by każdy kto grę Doom Eternal kupił, zdołał ją ukończyć.
Lament okazał się na tyle duży, że nie wytrzymał w końcu Hugo Martin. Dyrektor kreatywny opublikował wczoraj posta na wspomnianej grupie facebookowej, sprzedał w nim kilka porad dotyczących starcia z Najeźdźcą, a także wytłumaczył się w imieniu swojego zespołu. Deweloper stwierdził, że demon ma nauczyć graczy dominowania w trzecim akcie kampanii, że jest on ostatecznym testem umiejętności. Doświadczenia nabyte w walce z Najeźdźcą mają pomóc przebrnąć właśnie przez ostatni fragment gry, gdzie studio id Software wrzuca absolutnie wszystko, co ma pod ręką, by zmusić gracza do kapitulacji. Zdaniem Martina, Doom Eternal został tak zaprojektowany, aby być angażującym od początku do samego końca i trudno się z jego słowami nie zgodzić. Ktoś, kto nie potrafi załatwić przeciwnika z charakterystyczną czerwoną tarczą podczas pierwszej walki, nie ma czego szukać w Nekravolu i kolejnych lokacjach.
JAK ZABIĆ NAJEŹDŹCĘ?
Grę ukończyliśmy dwukrotnie (na poziomie trudności Ultraprzemoc i w trybie Dodatkowego życia) i możemy powiedzieć Wam, że Najeźdźca wcale nie jest taki straszny. Nie dość, że ciągle biega za graczem, co ułatwia kontrolowanie jego posunięć, to na dodatek pada po kilku strzałach. Martin w swoim poście wspomina, że dobrze uderzyć w niego przy pomocy dubeltówki w chwili, kiedy jego oczy świecą się na zielono. Udany kontratak sprawi, że demon na chwilę zostanie wytrącony z równowagi i z łatwością przyjmie kolejną porcję ołowiu lub wystrzał z innej broni. My polecimy Wam dla odmiany balistę, bo naszym zdaniem jest bardziej skuteczna. Kiedy Najeźdźca pojawi się na placu boju, pozostańcie w ciągłym ruchu, szybko rozwalcie inne demony i skoncentrujcie się w końcu na głównym bohaterze tego tekstu. Oddalcie się od niego, poczekajcie aż sam do Was przybiegnie i kiedy tylko weźmie zamach toporem (tutaj pojawią się te słynne zielone oczy), wystrzelcie pocisk. Zmieńcie pozycję i powtarzajcie schemat do skutku. Tylko tyle i aż tyle. Po kilku nieudanych próbach nauczycie się z nim walczyć tak, że przestanie on być problemem. Ewentualnie weźcie się za Animal Crossing i nie narzekajcie więcej, że kiedyś to było, dzisiejsze gry są zbyt łatwe i robione dla tumanów.
