Jeżeli nie jest Ci obca samodzielna wersja Gwinta, którą studio CD Projekt Red stworzyło na fali popularności karcianki z Wiedźmina 3, to z pewnością doskonale kojarzysz twór o nazwie „Księga nagród”. Jest to specjalny moduł wbudowany w produkt, który pozwala wykupić rozmaite rzeczy za zbierane w trakcie zmagań klucze. Jedną z tych zdobyczy mogą być tzw. elementy fabularne, czyli zwoje ujawniające fragment historii w danym drzewku. Z nimi też związana jest niniejsza ciekawostka.
Nie licząc sekcji dedykowanej samouczkowi i sezonowi, Księga nagród oferuje aż 25 różnych drzewek (po pięć dla każdej talii), a każda z nich zawiera odrębną historyjkę, którą można odblokować. Kolejne fragmenty opowieści zapisane są głagolicą (najstarszym pismem słowiańskim, wykorzystywanym w serii Wiedźmin) i dopiero po zdobyciu elementów są one prezentowane graczowi w zrozumiałym dla niego języku. Tutaj też docieramy do sedna sprawy. Odkrywane fragmenty już na pierwszy rzut oka nie pokrywają się z tym, co jest zapisane głagolicą, więc postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywista treść faktycznie pokrywa się z tą ukrytą.


Wykorzystując metodę transliteracji zaczęliśmy rozszyfrowywać widoczną w Księdze nagród głagolicę i szybko przekonaliśmy się, że teksty te nie tylko nie pokrywają się ze sobą, ale ten oryginalny stanowi w rzeczywistości ukrytą wiadomość od Redów. Jest ona zapisana po angielsku, ale dla Waszej wygody przetłumaczyliśmy ją na język polski:
Oto krótka opowieść o graczach, którzy pewnego dnia zauważyli zestaw osobliwych symboli w drzewku nagród Gwinta: Wiedźmińskiej gry karcianej.
Na początku pomyśleli, że to zwykły element dekoracyjny i nie ma on większego znaczenia, ale szybko uświadomili sobie, że widzieli już wcześniej podobne pismo.
Zaczęli więc porównywać symbole i tłumaczyć słowa, odkrywając super sekretną wiadomość, miłosny list od zespołu CD Projekt Red.
Z głębi naszych serc składamy hołd Waszemu oddaniu i wiedzy na temat wiedźmińskiego uniwersum i mamy nadzieję, że dobrze spędzacie czas grając w Gwinta.
Jest nam niezmiernie miło, że tym razem Redzi postarali się i faktycznie zapisali coś konkretnego pod postacią niezrozumiałych „znaczków”, bo w przeszłości różnie z tym bywało, czego dowodem jest ciekawostka o liście Anny Henrietty w Krwi i winie. Tak czy siak, jest to jeden z fajniejszych easter eggów w samodzielnej wersji Gwinta i nie obrazilibyśmy się, gdybyśmy w niedalekiej przyszłości natrafili na kolejne.