Pierwszego Fallouta tworzono prawie cztery lata, jego sequel tylko 11 miesięcy

30 września to dla fanów Fallouta data wyjątkowa, bo właśnie tego dnia w Stanach Zjednoczonych zadebiutowała zarówno pierwsza, jak i druga odsłona cyklu. Oczywiście obie gry nie trafiły do sklepów w tym samym czasie – pierwszą wizytę na postnuklearnych pustkowiach złożyliśmy w 1997, a drugą w 1998 roku. Po sukcesie „jedynki” firma Interplay czuła się w temacie tak pewnie, że zaplanowała produkcję sequela na jedenaście miesięcy i tego terminu udało się dotrzymać. Co ważne, projekt nie okazał się typowym skokiem na kasę. Zdaniem wielu fanów, to właśnie „dwójka” znajduje się na pierwszym miejscu rankingu najlepszych Falloutów, przynajmniej wśród ludzi, którzy nie zaczęli swojej przygody z tą serią od tytułów Bethesdy.

O rozpoczęciu prac nad kontynuacją Fallouta poinformował Timothy Cain, jego pomysłodawca. W grudniu 1997 roku opublikował on wpis na jednej z list dyskusyjnych dedykowanych grom komputerowym, gdzie dość jasno określił to, co w zespole aktualnie się dzieje. Z wypowiedzi tej wynikało, że deweloperzy odpowiedzialni za powstanie erpega mieli pełne ręce roboty, bo oprócz rozwijania sequela, równocześnie łatali też błędy pierwowzoru (a tych, jak pamiętamy, było bez liku) i pracowali nad różnymi lokalizacjami wydanej kilkanaście tygodni wcześniej „jedynki”. Cain od razu zaznaczył, że stworzenie Fallouta 2 zajmie niespełna rok i choć tak ostatecznie się stało, to jednak Amerykanin nie doczekał premiery w firmie Interplay. Już w styczniu 1998 roku założył on nowe studio – Troika Games – razem z Jasonem Andersonem i Leonardem Boyarskym. Wszyscy Ci panowie mieli ogromny wpływ na ostateczny kształt pierwszego Fallouta, ale nie mogli się dogadać z mocodawcami odnośnie przyszłości zespołu, więc po stworzeniu wstępnego projektu sequela równocześnie złożyli wypowiedzenie i poszli na „swoje”.

Mimo odejścia Caina studio Black Isle pod dowództwem Feargusa Urquharta sprawnie uporało się z produkcją kontynuacji gry. Fallout 2 okazał się lepszy pod każdym względem od swojego słynnego pierwowzoru – miał nie tylko większy rozmach, ale też mocno usprawniał mechaniki znane z „jedynki”, dodając m.in. pełną obsługę towarzyszy głównego bohatera, z którymi można było przemierzać pustkowia. Deweloperzy dodali samochód oraz nieobecny w poprzedniku system reputacji, uwzględniający opinię o naszym śmiałku w nielicznych osadach i miastach. Solidnie popracowano też nad questami, które wyszły poza obręb jednej lokacji, a jakby tego było mało, miały one konkretny wpływ na sytuację panującą w świecie. Wykonując zadania można było umocnić wpływy w jednej frakcji i kompletnie popsuć sobie stosunki z drugą. Dodano też różne możliwości wykonywania questów, co wpłynęło na tzw. replayability – ogólny wskaźnik określający to, czy powtórna rozgrywka nie jest zbyt powtarzalna. Każdy kto miał okazję zmierzyć się kilkukrotnie z Falloutem 2, doskonale wie, że był on bardzo wysoki.

Sequel lepszy pod każdym względem.

Tempo, jakie zostało narzucone deweloperom, okazało się zawrotne, ale trzeba uczciwie przyznać, że wywiązali się oni ze swego zadania znakomicie. Oczywiście należy pamiętać, że autorzy mieli już gotowy silnik, podstawowe mechaniki i całą gamę assetów stworzonych na potrzeby pierwowzoru, ale stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z haniebnym recyclingiem, byłoby dla Fallouta 2 mocno krzywdzące. O skali przedsięwzięcia świadczy też fakt, że poprzednik powstawał prawie cztery lata. Inna sprawa, że Tim Cain przez długi czas był całkowicie osamotniony i tylko on od początku uparcie wierzył, że eksperyment o nazwie Fallout może się w ogóle udać. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, to polecamy Waszej uwadze artykuł znajdujący się w tym miejscu.


Która odsłona serii Fallout jest Twoim zdaniem najlepsza?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...