Gra Hitman: Kontrakty była zapychaczem, stworzonym w ekspresowym tempie

Choć romans studia IO Interactive z firmą Eidos Interactive sprawił, że deweloperzy nie musieli szukać funduszy na produkcję nowych gier z serii Hitman, nie oznaczało to, że był to układ dla nich idealny. Owszem, brytyjski wydawca wykładał niezbędne pieniądze na rozwój tej marki, ale w zamian żądał od Duńczyków dostarczania kolejnych odsłon cyklu w założonym wcześniej terminie, czyli co dwa lata. O ile w przypadku sequela (Hitman 2: Silent Assassin) udało się ten warunek bez problemu spełnić, tak prace nad trzecią częścią wyraźnie się przeciągnęły. W rezultacie pracownicy IO Interactive zdecydowali się na dość ryzykowne posunięcie. Zamiast pełnoprawnej kontynuacji przygód Agenta 47, przygotowali dla wydawcy swoistą kompilację najlepszych scenariuszy, która oprócz zupełnie nowych misji, zawierała też epizody wyjęte wprost z gry Hitman: Codename 47. To właśnie ten produkt znamy dziś pod nazwą Hitman: Kontrakty.

Kontrakty trafiły do sprzedaży w kwietniu 2004 roku i podzieliły miłośników serii. Fanom spodobała się mroczna atmosfera skradanki i podział kampanii na różnorodne scenariusze, ale nie wszystkim przypadł do gustu fakt, że aż połowa dostępnych misji była kalką zadań, które Agent 47 wykonywał wcześniej w pierwszym Hitmanie. Autorzy ewidentnie poszli tutaj na łatwiznę, ale dopiero osiem lat później zdradzili, dlaczego tak się stało.

Duńczycy w 2002 roku chcieli zakończyć przygodę z Hitmanem na trzeciej odsłonie, bo uważali, że po „trójce” gracze na dobre znudzą się łysym zabójcą. Chcąc godnie pożegnać się z Agentem 47, deweloperzy włożyli mnóstwo wysiłku w zwieńczenie trylogii. Niestety, po ośmiu miesiącach prac stało się dla wszystkich jasne, że gotowego produktu nie uda się dowieźć na wymagany przez wydawcę termin. Studio IO Interactive podjęło więc starania, które pozwoliłoby im na dokończenie gry w bardziej komfortowej atmosferze.

Projekt pełnoprawnego sequela został odłożony na półkę (to właśnie on przerodził się w wydaną w 2006 roku Krwawą forsę), a deweloperzy zabrali się za tworzenie gry Hitman: Kontrakty. Prace nad nią postępowały w tak ekspresowym tempie, że produkt był gotowy po niespełna ośmiu miesiącach. Nie obyło się jednak bez wyrzeczeń. Niemożność przygotowania zadowalającej liczby nowych etapów w tak krótkim czasie, zmusił deweloperów do wykorzystania misji z „jedynki”. W sumie do Kontraktów trafiło ich sześć: Deadly CargoTraditions of the TradeSlaying a DragonThe Wang Fou IncidentThe Seafood Massacre i The Lee Hong Assassination.

Dlaczego akurat wzięto misje z „jedynki”? Jacob Andersen z IO Interactive wytłumaczył to w prosty sposób. Kiedy duńska firma zdała sobie sprawę, że nie zdąży przygotować trzeciej odsłony serii na czas, przeprowadzono badanie dotyczące znajomości gry Hitman: Codename 47 wśród fanów. Wykazało one, że tylko 10% entuzjastów „dwójki” miała jakąkolwiek styczność z pamiętnym pierwowzorem. Odświeżenie jego najlepszych fragmentów wydawało się więc w tym przypadku genialnym pomysłem. Resztę już znacie…