Nikogo nie musimy przekonywać, że Max Payne – napędzany zemstą nowojorski gliniarz – do perfekcji opanował sztukę operowania bronią palną. Główny bohater serii, która w ciągu osiemnastu lat doczekała się trzech świetnych odsłon, od samego początku opowieści sprawnie radzi sobie z zabijaniem niemilców, obsługując nawet dwa gnaty jednocześnie. W tym kontekście dość zabawny wydaje się fakt, że pierwsza pukawka, którą fińscy deweloperzy z Remedy Entertainment włożyli do ręki Maka, w ogóle nie strzela ostrą amunicją. Do takich interesujących wniosków można dojść w prozaiczny sposób – dokładnie oglądając widoczną podczas rozgrywki broń.
Max Payne, podobnie jak detektyw Martin Riggs ze znanego filmu Zabójcza broń, szczególnie upodobał sobie pistolet Beretta 92FS, który jest jego podstawowym narzędziem zagłady w dwóch pierwszych odsłonach serii. Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej modelowi z pierwszej gry z 2001 roku, to szybko przekonamy się, że nowojorski gliniarz tak naprawdę używa hukowej repliki wspomnianej pukawki, wyprodukowanej w Niemczech. Fałszywą Berettę zdradza dość szczegółowa tekstura z napisem Reck Miami Mod 92F, umieszczonym po lewej stronie zamka. Sygnatura ta jest doskonale widoczna m.in. na obrazku promującym strzelaninę, który zresztą prezentujemy poniżej.

Wspomniany napis nie jest oczywiście przypadkowy. Tak oznaczone były właśnie repliki hukowe produkowane na niemiecki rynek, które obecnie wytwarza znana firma Umarex. Na tym jednak nie koniec wtop. Broń Maksa Payne’a ma również przesadnie duży magazynek z 18 pociskami, podczas gdy ten prawdziwy mieści dokładnie piętnaście nabojów. Warto od razu dodać, że Beretta 92 nigdy nie była też bronią używaną oficjalnie przez nowojorską policję, ani nawet dozwoloną po służbie. Tutaj deweloperzy ze studia Remedy Entertainment wyraźnie inspirowali się twórczością reżysera Johna Woo, który szczególnie upodobał sobie tę włoską konstrukcję. Max Payne zresztą nieźle radzi sobie w strzelaniu z dwóch Berett jednocześnie, podobnie jak bohaterowie filmów Johna Woo.
Opisanego błędu nigdy nie poprawiono, ale twórcy najwyraźniej byli świadomi wpadki, bo w drugiej części przygód upadłego policjanta tekstura Beretty jest już podmieniona. Deweloperzy zmodyfikowali przy okazji liczbę pocisków do szesnastu, co w rzeczywistości jest możliwe, przy założeniu że piętnaście nabojów znajduje się w magazynku, a jeden w komorze. Jeden z fanów naszego profilu instagramowego zauważył jednak, że Finowie popełnili w „dwójce” inny błąd, mianowicie zapomnieli o animacji cofania suwadła. Tę usterkę naprawili później moderzy.