Czy Geralt mógłby godnie żyć za pieniądze otrzymane od Emhyra w Wiedźminie 3?

Firma CD Projekt Red nigdy nie ujawniła takich danych, ale jesteśmy w stanie się założyć, że „sprzedanie” Ciri Emhyrowi to jedna z najmniej popularnych decyzji, jaką podejmujemy w Wiedźminie 3. Nikt, kto zna Geralta z książek Andrzeja Sapkowskiego i jest świadomy jego wielkiej miłości do przybranej córki (konsekwentnie pokazywanej zresztą w grze), nie będzie w stanie z czystym sumieniem jej przehandlować za nilfgaardzkie floreny, przynajmniej podczas pierwszej próby ukończenia Dzikiego Gonu. Kolejne podejścia to jednak zupełnie inna bajka i czasem warto sprawdzić alternatywne rozwiązania. Po ponad czterech latach zdecydowaliśmy się w końcu to zrobić, sprawdzając przy okazji, czy rzecz w ogóle była warta świeczki.

Podczas pierwszego spotkania z Emhyrem można zarzekać się, że nie będziemy szukać Ciri dla pieniędzy, ale nie zmienia to faktu, że w trakcie kolejnej wizyty w Wyzimie Geralt ma okazję przyjąć połowę należnej mu kwoty, obiecanej przez władcę. Ta decyzja niczego jeszcze nie komplikuje, ale można wówczas odnieść wrażenie, że cesarz niespecjalnie wysoko ceni sobie specyficzne umiejętności wiedźmina. Biały Wilk za sprawdzenie trzech tropów otrzymuje zaledwie 2000 nilfgaardzkich florenów, co z pewnością nie jest opłatą satysfakcjonującą. Za takie pieniądze problemem byłoby zakupienie zestawu porządnych mieczy, nie mówiąc o droższym komplecie zbroi.

Emhyr var Emreis

Drugą połowę wynagrodzenia dostaniemy już po przyprowadzeniu Ciri przed oblicze cesarza, o ile wyraźnie zaznaczymy, że wspomnianą kwotę chcemy dostać. W żenującej scenie której będziemy wówczas świadkiem, Geralt znów otrzyma dwa tysiące florenów, ale jak się okaże, nie tylko. Emhyr wręczy również wiedźminowi cesarski weksel, opiewający na sumę 100 tysięcy florenów. Istnieje jednak jeden problem. Posiadacz świstka będzie mógł się ubiegać o wypłacenie tej kwoty dopiero po zakończeniu wojny i to tylko w przypadku, gdy Nilfgaard w tej wojnie zwycięży.

W teorii scenariusz ten jest mocno prawdopodobny, bo zwycięstwo cesarstwa można zagwarantować podczas zamachu na redańskiego króla i unicestwieniu dość nieoczekiwanego pretendenta do tronu Królestw Północy, ale w praktyce Geralt tych pieniędzy nigdy nie zobaczy. Weksel jest tylko gwarancją i niczym więcej – ma zostawić gracza z wrażeniem, że Emhyr jest w stanie sporo zapłacić za usługi wiedźmina, ale dopiero po ukończeniu zmagań, kiedy pieniądze nie będą mu już de facto potrzebne. Innymi słowy, zapewniamy Białemu Wilkowi godną emeryturę i sprawiamy, że ten już nigdy nie więcej nie będzie zmuszony „czatować na potwory po kolana w szambie”, jak to ładnie ujął pan Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów na audiencji.

No dobra, załóżmy jednak, że Geralt jeszcze podczas gry zgarnia całą pulę, czyli 104 tysiące nilfgaardzkich florenów. Czy ta suma faktycznie wystarczyłaby, żeby nie parać się więcej wiedźmińskim rzemiosłem? Jeśli spojrzymy na kwoty oferowane przez wieśniaków za ubicie potworów, czyli średnio 250 – 300 florenów, to rzecz faktycznie jest warta rozwagi. Z doświadczenia wiemy jednak, że w Wiedźminie 3 nie wykonuje się tego typu zleceń dla kasy, ale dla przygody. Popsuta ekonomia i przepastne juki Płotki sprawiają, że Geralt jest w stanie dorobić się porządnego majątku poprzez sprzedaż śmieci, czyt. niepotrzebnych przedmiotów. To tutaj tak naprawdę kryje się klucz do fortuny, a nie w zleceniach – nie dość, że niebezpiecznych, to i kiepsko płatnych.

Geralt przyjmuje „zlecenie na Ciri” od cesarza.

Dorobienie się tak dużego majątku oferowanego przez Emhyra to jednak inna sprawa. Suma jest naprawdę wysoka i nawet typowemu ciułaczowi, sprzedającemu każdy kawałek złomu u handlarzy, jej zdobycie zajmie dużo czasu. Z punktu widzenia podejścia przedsiębiorcy nie jest to więc zła decyzja, o ile oczywiście nie przeszkadzają nam moralne rozterki w kwestii „sprzedaży” Cirilli.

Wróćmy zatem do pytania zadanego w tytule i spróbujmy na nie odpowiedzieć. Gdyby Geralt faktycznie dostał taką kasę za odnalezienie Ciri, to mógłby z czystym sumieniem odwiesić miecze na kołku, spokojnie żyć i zabawiać się w zamtuzach wedle uznania. Nie musiałby pracować, bo ceny za zlecenia są absurdalnie niskie w porównaniu do sumy oferowanej przez Emhyra. Z kolei bardzo niskie ceny żywności (bochenek chleba to 4 floreny, butelka wody kosztuje 10 florenów, a udko kurczaka 19 koron) sprawiłyby też, że Biały Wilk nie musiałby się martwić o jedzenie przez bardzo długi czas. Czy do śmierci? Nie wiemy, ale na pewno przez długie lata.

Co za 104 tysiące florenów można byłoby kupić/zrobić w Wiedźminie 3. Oto kilka przykładów:

  • Nabyć 100 kompletów temerskiej zbroi w Białym Sadzie.
  • 104 razy popłynąć z Novigradu na Skellige z kapitanem Wolvestone’em.
  • 577 razy przespać się z wszystkimi dziwkami w Novigradzie.
  • 866 razy przespać się z Violą, Amrynn i Narcissą w Passiflorze.
  • Kupić 981 butelek nalewki z mandragory.
  • Zdobyć 1040 redańskich glejtów od fałszerza;
  • Wypić 1386 butelek wina Est Est.
  • 1733 razy przespać się z Zuzią, Bertą i Mszczują w Katarzynie Kuternodze.
  • Zakupić 3058 gotowych kanapek z szynką w karczmie.
  • Wypić 4952 zwykłe piwa (redańskie lagery).
  • Nabyć 5473 udek z kurczaka lub 26 000 bochenków chleba.
  • Kupić 26 000 ogórków i 8666 bananów od Madame Serenity.
  • 20 800 razy przystrzyc lub ogolić brodę w Novigradzie.