Wieść o nadejściu nowej ekranizacji gry Doom gruchnęła w ubiegłym roku i choć fani serii powinni być z takiego obrotu sprawy zadowoleni, to jednak mało kto przyjął ją z entuzjazmem. Daleko posunięta ostrożność miłośników kosmicznej jatki była poniekąd zrozumiała – szybko okazało się, że film będzie niskobudżetową produkcją, która nie doczeka się premiery w kinie, tylko od razu wyląduje na nośnikach DVD i Blu-ray. Powodów do radości nie dawali też skupieni wokół produkcji ludzie – za scenariusz i reżyserię odpowiadać miał człowiek bez wybitnych osiągnięć w tej dziedzinie (Tony Giglio), a na plan zaproszono trzecioligowych aktorów, których nazwisk nie kojarzy nikt poza fanatykami tytułów klasy B. Obawy fanów skutecznie podsycił pierwszy i jedyny – jak na razie – zwiastun, opublikowany w marcu bieżącego roku. Sami stwierdziliśmy wówczas, że wygląda on megagównianie i teraz, kiedy po dłuższej przerwie obejrzeliśmy go ponownie, podtrzymujemy to zdanie.

Wczoraj twórcy filmu Doom: Annihilation, bo taką nazwę będzie nosić to wiekopomne dzieło, zapowiedzieli, że zostanie on udostępniony szerszej publiczności 1 października 2019 roku. Producentom udało się w ten sposób zdążyć na premierę gry Doom Eternal, która z pewnością podtrzyma zainteresowanie marką, a co za tym idzie, pomoże ekranizacji dotrzeć do grupy odbiorców podnieconych strzelaniną. Problem polega jednak na tym, że Anihilacja ukaże się niemal dwa miesiące wcześniej i zdąży zebrać kiepskie recenzje (wiemy, że nie ocenia się książki po okładce, ale pochlebnych opinii się nie spodziewamy), a sami deweloperzy z id Software zdążyli się już odciąć od tej produkcji, twierdząc, że nie mają z nią absolutnie nic wspólnego.
Wszyscy zainteresowani mogą kupić wspomniany film w przedsprzedaży, choć trzeba liczyć się ze sprowadzeniem pudełka ze Stanów Zjednoczonych. Ekranizacja zostanie również udostępniona w wersji cyfrowej, ale autorzy nie oferują jeszcze opcji nabycia produkcji tą drogą. Szczerze mówiąc, liczymy na to, że Doom: Annihilation trafi do któregoś z serwisów streamingowych, bo choć sami jesteśmy pełni obaw o kondycję dzieła, to jednak zamierzamy go zobaczyć.
Producenci obiecują, że w przyszłym tygodniu pojawi się nowa zajawka filmu, prawdopodobnie w formie klipu wyciętego z samej produkcji, a nie nowego trailera. Byłoby miło, bo trzydziestosekundowy teaser to zdecydowanie za mało, żeby podjąć ewentualną decyzję o zakupie. Mamy wrażenie, że autorzy ekranizacji niespecjalnie chcą się nią chwalić, co zapala kolejną lampkę ostrzegawczą. Oczywiście zawsze należy brać pod uwagę scenariusz, że Anihilacja okaże się tytułem znośnym w swojej kategorii, ale jakoś nie chce nam się w to wierzyć.