Grzyb znany z The Last of Us istnieje naprawdę, ale nie musimy się go bać

Czy istniejący w rzeczywistości grzyb mógłby doprowadzić do zagłady ludzkości? Twierdzącej odpowiedzi na to pytanie postanowiło udzielić studio Naughty Dog, które dokładnie sześć lat temu podarowało nam kapitalną grę The Last of Us. Choć pomysł na stworzenie tego tytułu narodził się w głowie Neila Druckmanna na długo przed rozpoczęciem pracy w tej firmie, to dopiero tam, wiele lat później, mógł faktycznie go zrealizować. Co ciekawe, w jego pierwotnej koncepcji opowieść o podróży Joela i Ellie miała być zwykłą grą z zombiakami w roli głównej, a przedstawiona w niej wizja zagłady ludzkości daleko odbiegała od tej, której świadkami byliśmy w końcowym produkcie.

Deweloperzy ze studia Naughty Dog wyznali kiedyś, że przełomem okazało się obejrzenie magazynu przyrodniczego Planet Earth, wyprodukowanego w 2006 roku przez brytyjską stację telewizyjną BBC. W ósmym odcinku serialu pochylono się nad organizmami żyjącymi w dżunglach oraz lasach tropikalnych, a jednym z jego bohaterów okazał się Ophiocordyceps unilateralis – grzyb należący do rodzaju maczużnikowatych. Po obejrzeniu dokumentu twórcy zaczęli zastanawiać się, czy dziesiątkujący mrówki pasożyt byłby w stanie w identyczny sposób zniewalać ludzi i uznali, że jest to wspaniały fundament do stworzenia nowej gry. Nietrudno się domyślić, że Druckmann wdrożył go do swojego starego pomysłu i tak powstało The Last of Us.

Wróćmy jednak do grzyba. Prawdziwy Cordyceps atakuje swoje ofiary za pośrednictwem zarodników, które następnie rozwijają się wewnątrz ich organizmu. Zaatakowane mrówki przestają zachowywać się w normalny sposób – najpierw porzucają swoje mrowiska, a następnie wdrapują się na pobliskie drzewa, gdzie przywierają do liści i obumierają. Po dokonaniu dzieła zniszczenia grzyb nie kończy jednak swojego morderczego żniwa. Z głowy żywiciela wypuszczane są maleńkie szypułki, które po pęknięciu, rozsiewają kolejne zarodniki. Te infekują nowe organizmy i proces jest kontynuowany.

The Last of Us za pandemię także odpowiadają zarodniki maczużnika, choć z wiadomych względów, reprezentują one zmutowany gatunek tego grzyba. Zainfekowani ludzie tracą nad sobą kontrolę i zachowują się niezwykle agresywnie, co do złudzenia przypomina sytuację znaną z innych produkcji podejmujących temat zombie apokalipsy. Gra studia Naughty Dog wyróżnia kilka stadiów choroby CBI (Cordyceps Brain Infection), w zależności od tego, jak długo bezwzględny organizm pasożytuje w żywicielu. W każdym etapie ofiary schorzenia coraz mniej przypominają zwykłych ludzi.

Mrówka po ataku maczużnika bojowego. Nazwa zobowiązuje.

Warto dodać, że przedstawiony wyżej scenariusz ma marne szanse powodzenia w rzeczywistości. Naukowcy są zgodni, że żaden grzyb należący do rodziny maczużników nie jest w stanie dokonać takiego spustoszenia u ludzi, jak u mrówek lub innych owadów. To dobra wiadomość, bo w Polsce występują trzy gatunki, w tym ten najbardziej znany – maczużnik bojowy.