Zwiastun gry Call of Duty: Modern Warfare, który od wczoraj można oglądać w sieci, to zapowiedź wielu interesujących nowości, jakie w październiku przyniesie nowa odsłona tej serii. Strzelanina przygotowywana przez studio Infinity Ward ma być niezwykle mocna w przekazie i oferować ładunek realistycznej przemocy, którego w poprzednikach dotąd nie widzieliśmy (ponoć wymięka przy tym nawet misja Nic po rosyjsku z „dwójki”, gdzie zabijaliśmy bezbronnych cywilów na moskiewskim lotnisku). Istotne ma być również to, że gra w żaden sposób nie nawiązuje do wydarzeń ze starej trylogii, a co za tym idzie, pozwala opowiedzieć nową, dojrzałą historię z doskonale znanymi już bohaterami. Wśród tych ostatnich prym wiedzie oczywiście John Price (nie mylić z kapitanem Price’em z pierwszych odsłon Call of Duty, czyli jego przodkiem), który znany jest nie tylko ze swoich umiejętności na polu bitwy, ale również z dwóch nieodłącznych atrybutów komandosa – cygara oraz kapelusza. Właśnie jednemu z nich poświęcimy w niniejszej ciekawostce trochę miejsca.
Zwiastun zrealizowany jest w taki sposób, żeby fani serii od razu rozpoznali sylwetkę Price’a, który wyłania się z mroku w charakterystycznym kapeluszu. Choć scena ta pozornie nie budzi żadnych zastrzeżeń (liczy się przede wszystkim wywołujący ciarki efekt, w końcu widzimy weterana serii), nieco rozdrażniła ona miłośników wojskowości. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie może wydawać się Wam nieoczywista. Nakrycie głowy, które nosi bohater, kłóci się z goglami noktowizyjnymi, które w Call of Duty: Modern Warfare będą należeć do podstawowego wyposażenia żołnierzy.
Mocno eksponowany w grze gadżet jest wzorowany na GPNVG-18. To szerokątne gogle noktowizyjne, które zrobiły prawdziwą furorę kilka lat temu, kiedy okazało się, że amerykańscy komandosi z SEAL Team Six użyli ich podczas słynnej infiltracji kryjówki Usamy ibn Ladina 2 maja 2011 roku, zakończonej śmiercią terrorysty. Opinia publiczna prawdopodobnie nigdy by się o tym nie dowiedziała, gdyby nie to, że jeden z żołnierzy biorący udział w akcji zrobił zdjęcie szafki zawierającej sprzęt użyty w obławie na przywódcę Al-Ka’idy, a pasjonaci militariów natychmiast rozpoznali na nim nowy typ noktowizora, który – jak się później okazało – mocno górował nad tradycyjnym wyposażeniem tego typu.


Produkowane przez firmę L3 Warrior Communications gogle GPNVG-18 mają niebywałą zaletę nad konkurencyjnymi i dotychczas stosowanymi urządzeniami. Wynika ona z samej konstrukcji gogli, które nie posiadają dwóch, ale aż cztery obiektywy, po dwa na każde oko. Te z kolei znacząco zwiększają kąt widzenia noszącego je operatora. O ile w tradycyjnych goglach taki kąt wynosi ok. 40 stopni w poziomie, tak w GPNVG-18 zwiększa się on do 97 stopni. Wniosek zatem jest prosty. Nowy gadżet pozwala zobaczyć więcej, a co za tym idzie, podczas działań operacyjnych jest zdecydowanie bardziej użyteczny.
No dobra, gdzie zatem tkwi problem z Price’em? Gogle noktowizyjne GPNVG-18 nie są urządzeniem lekkim i ważą ok. 800 gramów. Chcąc zminimalizować obciążenie mięśni karku, inżynierowie z L3 Warrior Communications umieścili po ich drugiej stronie baterie, stanowiące przeciwwagę dla samych obiektywów. Żeby gadżet był stabilny i spełniał swoją rolę podczas działań wojskowych, należy umocować go na hełmie, a tym z pewnością nie jest wykonany z lekkiego materiału kapelusz.

Dla speców od wojskowości komandos paradujący w goglach nałożonych na takie nakrycie głowy wygląda po prostu idiotycznie i nie ma nic wspólnego z realizmem, który ma być domeną nowego Modern Warfare. My jednak bylibyśmy dalecy od ferowania wyroków. Na jednym z obrazków udostępnionych przez studio Infinity Ward doskonale widać Johna Price’a w hełmie z założonymi goglami noktowizyjnymi nowej generacji. Scenę ze zwiastuna traktowalibyśmy wyłącznie jako oko puszczone w kierunku fanów serii. Dla wielu z nich – jak już wspomnieliśmy – kapelusz kapitana jest jego nieodłącznym atrybutem i deweloperzy z pewnością chcieli osiągnąć tutaj określony efekt: wszyscy mieli rozpoznać, że na ekranie znajduje się Price i nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. Poza tym, to tylko gra. Może być niezwykle realistyczna, ale nie zapominajmy, że to przecież Call of Duty. W tej cyklu nie na takie drobiazgi deweloperzy przymykali wcześniej oko.
Serdecznie dziękujemy Dariuszowi M. za pomoc w stworzeniu artykułu!