Schreier twierdzi, że nie zagramy w Cyberpunka 2077 w tym roku

Jason Schreier z serwisu internetowego Kotaku to prawdopodobnie najlepiej poinformowany dziennikarz growy na świecie. To właśnie on przez lata potwierdzał lub dementował plotki dotyczące serii Assassin’s Creed, a nierzadko ujawniał nowe odsłony tego cyklu, publikując materiały, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jego renoma jest tak duża, że fani sagi o skrytobójcach traktują go wręcz jak wyrocznię. Gdy niedawno – za sprawą gry Tom Clancy’s The Division 2pojawiła się sugestia, że nowy odcinek asasyńskiej opery mydlany przeniesie nas do epoki wikingów, a Schreier ją potwierdził, tylko nieliczni zapytali o źródło tych rewelacji. Całej reszcie miłośników serii wystarczyło, że Amerykanin powiedział, że tak właśnie będzie.

Schreier ma doskonałą siatkę kontaktów, przede wszystkim wśród deweloperów, którzy chętnie zdradzają mu informacje obwarowane klauzulą poufności. Niewygodne artykuły tego dziennikarza i ewidentna chęć pójścia pod prąd w stosunku do kolegów po fachu (w przeciwieństwie do innych serwisów, Kotaku nie jeździ oglądać gier za pieniądze wydawców, co jest powszechną praktyką w branży), sprawiło, że nie jest on specjalnie lubiany przez duże firmy. Niektóre dały mu nawet bana, o czym główny zainteresowany nie omieszkał powiadomić swoich Czytelników, dolewając przy okazji oliwy do ognia.

Dziś Schreier znów jest na ustach wszystkich, bo jasno zadeklarował, że gry Cyberpunk 2077 nie zobaczymy w tym roku. W sieci trwa aktualnie gorączka przed startującymi już za kilkanaście dni targami E3 i oczekuje się, że właśnie w ich trakcie firma CD Projekt Red zdradzi termin premiery swojego nadchodzącego hitu. Sporo ludzi ma nadzieję, że na grę nie trzeba będzie czekać zbyt długo i wizyta w Night City odbędzie się jeszcze w tym roku kalendarzowym.

Nadzieja umiera ostatnia.

Dziennikarz stłumił ten entuzjazm w zarodku, pisząc na Twitterze następującą wiadomość: „Nie wiem gdzie zobaczyliście tę plotkę, ale Cyberpunk absolutnie nie wyjdzie w tym roku”. Czy ma rację? Nie wiadomo, ale nikt, kto nazwisko i dorobek Amerykanina zna, nie próbuje tej informacji podważać. Czas pokaże. Jeśli mielibyśmy obstawiać w tym temacie cokolwiek, powiedzielibyśmy, że Schreier rację ma i basta.