Od zeszłego piątku miłośnicy kina akcji mogą oglądać w polskich kinach trzeci film w z serii John Wick, który nie tylko serwuje jeszcze większą dawkę karkołomnych i wyjątkowo brutalnych scen walk, ale mocno poszerza też naszą wiedzę o całym uniwersum. Trzeba uczciwie przyznać, że autorzy coraz śmielej poczynają sobie w tej ostatniej kwestii. „Trójka” dostarcza sporo nowych informacji o strukturze tajnej organizacji zabójców, pozwalając poznać nam rządzące w niej układy i zwyczaje. W związki z nimi producenci obrazu pokusili się nawet o interesujące nawiązanie do zakonu asasynów z serii Assassin’s Creed i choć na razie nie wiemy, czy jest ono w pełni świadome, to jednak nie chce nam się wierzyć, że to zbieg okoliczności. Autorzy cyklu, z Chadem Stahelskim (pomysłodawcą i reżyserem filmów) na czele, z pewnością zdają sobie sprawę z istnienia ubisoftowej marki, a że wymyślona przez nich organizacja jest w jakimś stopniu podobna do słynnego bractwa skrytobójców, to chęć stworzenia mniej lub bardziej bezpośredniego odniesienia jest doprawdy kusząca.
Zanim powiemy Wam dokładnie o co chodzi, musimy Was tradycyjnie ostrzec przed spojlerami. Psujaki dotyczą wyłącznie fabuły filmu John Wick 3, więc jeżeli go do tej pory nie wiedzieliście, a zobaczyć zamierzacie, to radzimy wstrzymać się z lekturą kolejnych akapitów.
TU ZACZYNAJĄ SIĘ SPOJLERY
Mniej więcej w połowie filmu John Wick wybiera się w pojedynkę na Saharę, żeby spotkać się z przywódcą Rady Najwyższej i spróbować pozbyć się wyroku śmierci, którym został naznaczony po dokonaniu zabójstwa w murach nowojorskiego hotelu Continental (jednego z licznych azylów dla członków organizacji). Chęć powrotu zostaje przyjęta przez mocodawców ze zrozumieniem, ale bohater musi nie tylko wykonać specjalne, wyznaczone na tę okoliczność zadanie, ale dokonać również krwawej ofiary. Tą ostatnią jest odrąbanie sobie palca.
Wick ucina sobie palec serdeczny lewej ręki, ten sam, na którym nosił obrączkę – pamiątkę po zakończonym przedwcześnie małżeństwie. Brutalny gest ma tutaj wyłącznie wymiar symboliczny. Dokonując tej ofiary, John ponownie składa przysięgę wierności swoim mocodawcom, którą naruszył łamiąc wcześniej reguły wewnętrznego kodeksu. Co istotne, nie wpływa ona w żaden sposób na umiejętności zabójcy. Niedługo potem możemy się przekonać, że okaleczony czy nie, bohater odgrywany przez Keanu Reevesa jest wciąż doskonałą maszyną do zabijania.

Serdeczny palec lewej ręki ucinali sobie także członkowie zakonu skrytobójców w serii Assassin’s Creed. Początkowo ta ofiara miała znaczenie praktyczne, bo ułatwiała posługiwanie się ukrytym ostrzem, ale z czasem – po tym, jak Altaïr ibn-La’Ahad dokonał usprawnień w ikonicznej broni asasynów – przestała być konieczna. Od tej pory bohaterowie serii tylko symbolicznie naznaczali palec podczas specjalnego rytuału, oddając hołd zasadom wyznaczonym przez przodków. Altaïr uważał, że niekompletna dłoń tylko ułatwia identyfikację asasynów, dlatego dla dobra całej organizacji lepiej byłoby, żeby jej członkowie nie wyróżniali się w ten sposób z tłumu. Warto dodać, że zabójcy z gier również ucinali sobie palec serdeczny lewej ręki, głównie dlatego, że ukryte ostrze nosiło się zwykle na lewym, a nie na prawym przedramieniu.
Warto jednak wziąć pod uwagę, że ucięcie palca może też nawiązywać do kultury japońskiej, a konkretnie do Yakuzy. Członkowie tego słynnego syndykatu zbrodni byli zobowiązani do wykonania drastycznej operacji po „utracie twarzy” – ofiara i przekazanie fragmentu ciała zwierzchnikowi była dla nich karą dotkliwą, ale w zupełności wystarczającą. John Wick w dużej mierze też twarz chciał odzyskać, więc analogii da się doszukać także i w tym procederze. Zabójcy z Kraju Kwitnącej Wiśni nie zaczynali jednak zabiegu od ucięcia palca serdecznego – na ogół pozbywali się najmniejszego palca u dłoni.