Choć niekwestionowaną gwiazdą drugiej odsłony serii Assassin’s Creed jest Ezio Auditore, najlepsza odsłona cyklu ma jeszcze jednego, niemniej uwielbianego przez fanów bohatera. Jest nim oczywiście Leonardo da Vinci – żyjący w XV wieku polihistor, czyli osoba posiadająca szeroką wiedzę z wielu dziedzin nauki i sztuki. Trzeba uczciwie przyznać, że jego zainteresowania były niezwykle rozległe. Da Vinci był malarzem, mechanikiem, architektem, pisarzem, matematykiem, muzykiem, filozofem, odkrywcą, anatomem, rzeźbiarzem, wynalazcą, a nawet geologiem – mówiąc krótko – prawdziwym człowiekiem renesansu. Nic dziwnego, że postać ta znalazła się na celowniku deweloperów ze studia Ubisoft Montreal, którzy postanowili włączyć go do fabuły „dwójki” i zrobili to bardzo umiejętnie.
Leonardo da Vinci jest w grze Assassin’s Creed II sojusznikiem Ezia Auditore, pełniącym rolę dostawcy użytecznych gadżetów (jest tym dla asasyna, czym Q był dla Jamesa Bonda). To właśnie on odpowiada za ulepszenie ukrytego ostrza, on również zaprojektował i zbudował maszynę latającą, z pomocą której asasyn dostał się do silnie strzeżonego Pałacu Dożów w Wenecji. Deweloperzy sprytnie wykorzystali informacje z podręczników historii, że da Vinci żył w okresie renesansu i przez długi czas pracował we Florencji, rodzinnym mieście głównego bohatera gry. Nie zmienia to jednak faktu, że autorzy mocno nagięli jeden fakt z życia mężczyzny, a inną dość istotną kwestię kompletnie pominęli, bo zgody na nią nie wyraziły szychy z Ubisoftu.
W 1480 roku Leonardo da Vinci udał się do Wenecji na zaproszenie jednego ze szlachciców, a w trakcie podróży jego wóz został zaatakowany przez żołnierzy Rodriga Borgii. Przed niechybną śmiercią wynalazcę uratował Ezio Audtiore, który również zmierza do tego miasta, by kontynuować walkę z ludźmi odpowiedzialnymi za śmierć jego rodziny. W rzeczywistości da Vinci odwiedził Wenecję dopiero kilkanaście lat później, a od 1481 do 1499 roku, kiedy asasyn spokojnie mordował templariuszy, bohater tego artykułu przebywał w Mediolanie. Deweloperzy zmanipulowali tutaj doskonale znane fakty na swoją korzyść, ale nie to jest tak naprawdę najciekawsze.
Patrice Désilets (pomysłodawca serii Assassin’s Creed i reżyser trzech pierwszych odsłon cyklu) wyznał jakiś czas temu, że chciał uwzględnić w „dwójce” mniej znany epizod z życia artysty. 9 kwietnia 1476 roku, wraz z trzema innymi mieszkańcami Florencji, da Vinci został oskarżony o seksualne wykorzystywanie Jacopo Saltarelliego. Wiadomość została wrzucona do publicznej skrzynki (tzw. tamburo), ale władze nie wszczęły postępowania przeciwko podejrzanym, bo donos okazał się anonimowy. Sodomia była bardzo poważnym przestępstwem w renesansowych Włoszech, karanym zresztą śmiercią, dlatego podpis zatroskanego obywatela, który donos składał, był po prostu na nim wymagany.
Désilets utrzymywał, że kwestia zarzutu o homeseksualne stosunki da Vinciego była przez jego zespół brana pod uwagę, ale ze strony swoich szefów reżyser gry napotkał stanowczy opór. Ubisoft nie wyobrażał sobie, że słowo „sodomia” mogłoby pojawić się w Assassin’s Creed II, dlatego ostatecznie pomysł został storpedowany, zanim ekipa wzięła się za jego realizację. Co ciekawe, nie przeszkodziło to autorom przemycić nawiązania do zoofilii, o której traktuje jedna z misji kurierskich w „dwójce”. Nauczeni doświadczeniem, twórcy obeszli zakaz stosowania niewygodnych słów poprzez użycie odwołania do Księgi Kapłańskiej, gdzie mowa jest o seksualnym wykorzystaniu zwierząt.

Na koniec warto dodać, że choć Ubisoft zabronił użycia wątku dotyczącego sodomii, to i tak deweloperom udało się doprowadzić do wizyty strażników w warsztacie polihistora. Smutne odwiedziny obrońców Florencji uzasadniono tym, że Da Vinci widywany był w towarzystwie Ezia Auditore. Cała ta scena została zresztą po raz kolejny sprytnie wykorzystana, bo asasyn testuje na niemilcach poprawki w ukrytym ostrzu, które wprowadził Leonardo.