Zobacz, jak wyglądał remaster trzech pierwszych gier z serii Mortal Kombat

Od momentu, w którym koncern Warner Bros. Interactive Entertainment odkupił prawa do marki Mortal Kombat od bankrutującej firmy Midway, seria ta przeżywa prawdziwy renesans. Pod wodzą jednego z pomysłodawców brutalnego mordobicia – Eda Boona – co kilka lat powstają kolejne odsłony cyklu, a każda z nich spotyka się z coraz większym zainteresowaniem fanów wirtualnego okładania się po twarzach. Amerykański koncern nie tylko wspiera nowe projekty studia Netherrealm, ale podejmuje również nieśmiałe próby wskrzeszenia klasycznych gier z tej serii. Na razie jednak bez powodzenia, o czym przekonaliśmy się ostatnią za sprawą wycieku grafik z anulowanego projektu Mortal Kombat Kollection Online.

Choć większość dzisiejszych fanów serii nie miała okazji zagrać w najstarsze odsłony cyklu (nie wszyscy są takimi starymi dziadami, jak my), nie da się zaprzeczyć, że w tej społeczności oryginalne gry z lat dziewięćdziesiątych cieszą się dużą estymą. Dobrym tego przykładem są takie projekty jak Mortal Kombat HD Remix, który ostatecznie – po zaimplementowaniu nowego silnika – został przemianowany na Mortal Kombat Returns. Wieści o tym fanowskim przedsięwzięciu dotarły do samego Eda Boona, a ten postanowił zachęcić jego twórców do podjęcia tematu z Warnerem. O ile wydawca najpierw był chętny do nawiązania współpracy w celu dokończenia remastera, to ostatecznie autorom odmówiono i cały projekt wylądował w koszu. Firma tłumaczyła się zbyt dużym ryzykiem oddania tak ważnego projektu grupie ludzi, która nie ma na koncie ani jednej ukończonej gry.

Później usłyszeliśmy, że powstaje remaster robiony przez Blind Squirrel Games, czyli studio odpowiedzialne za przygotowanie zestawu BioShock: The Collection. Produkt również miał odświeżyć trzy pierwsze odsłony serii, ale i jemu nie udało się ostatecznie ujrzeć światła dziennego. Wydawca z nieznanych nam powodów anulował projekt, ale akurat w tym przypadku jesteśmy w stanie stwierdzić, co straciliśmy, bo część grafik z remastera wylądowała w sieci. Zawdzięczamy je Danny’emu Huynh – jednemu z pracowników wspomnianego studia.


Menu główne remastera. Widoczna na środku pieczęć miała pękać w zależności od naszych dokonań w grze. Na drugim obrazku dobrze widoczne są schowane na początku wizerunki postaci.

Gra Mortal Kombat Remastered, która prawdopodobnie miała nosić finalną nazwę Mortal Kombat Kollection Online, oferowała trzy odświeżone odsłony cyklu w jednym pakiecie. Do wybranego tytułu dostawalibyśmy się z poziomu wspólnego menu, który oferował ciekawy bajer – wraz ze zdobywaniem kolejnych osiągnięć, widoczna na ekranie pieczęć pękałaby i odsłaniała ukryte tam wizerunki postaci. Niby drobiazg, ale całkiem przyjemny dla oka.

Wizerunek odświeżonego Scorpiona. Warto zauważyć, że po walce mieliśmy otrzymywać punkty doświadczenia, które zwiększałyby nasze dokonania w całej grze.

W Mortal Kombat Kollection Online miał też pojawić się zupełnie nowy tryb rozgrywki. Z udostępnionych informacji można wywnioskować, że była to forma zabawy sieciowej, w ramach której gracze mogliby wyzywać innych użytkowników gry na pojedynek, a samą walkę dałoby się modyfikować na różne sposoby. Przygotowywano też Kryptę, pozwalającą zmierzyć się z trylogią w nieco inny sposób, niż klasycznie. W oryginalnych grach wspinaliśmy się po prostu po kolejnych piętrach wieży, a na każdym z nich eliminowaliśmy jakiegoś rywala. Krypta miała zawierać element eksploracyjny, zapewne związany z przemierzaniem opracowanej przez autorów lokacji, ale trudno powiedzieć coś na ten temat coś więcej, bo sam deweloper dość oszczędnie opisał ten moduł.

Na koniec dodamy, że cały koncept prezentuje się bardzo ładnie na zrzutach ekranu i w niczym nie przypomina starych, wysłużonych już dziś klasyków. Pamiętajmy jednak, że Huynh nie zaprezentował ekranu walki (o wiele bardziej istotnego niż klasyczne menusy), a bez niego trudno pokusić się o wyrokowanie, czy ten tytuł miał w ogóle jakieś szanse na sukces.

Modyfikatory do walki z innymi graczami były obecne w drugiej i trzeciej odsłonie, ale tutaj prezentują się one nieco inaczej, niż w klasykach.
Zamrożenie Sub-Zero. Obrazek pokazuje jak wyglądałby pocisk w odświeżonej formie.
Morderczy oddech Scorpiona w klasycznej i odświeżonej formie. To finiszer, który wykonywaliśmy po zakończonej walce.