Jeśli uważnie śledzicie nasz serwis, to z pewnością pamiętacie spontaniczną akcję firmy CD Projekt Red ze stycznia 2018 roku, podczas której znany deweloper postanowił odchudzić ścieżkę dźwiękową Wiedźmina 3 z utworu Widow-Maker. Cięcia dokonano po cichu, bez informowania opinii publicznej, ale z racji tego, że soundtrack z „trójki” cieszył się dużą popularnością, absencję kompozycji szybko zauważyli fani. Kawałek najpierw wyleciał ze wszystkich serwisów streamingowych i sklepów, a kilka dni później usunięto go również z albumów dołączanych do pecetowych wersji Dzikiego Gonu na Steamie i GOG-u.
Nigdy tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się, jakie były przyczyny usunięcia utworu. Warszawska firma milczała, więc fani zaczęli prowadzić swoje śledztwo. Podejrzewano, całkiem logicznie zresztą, że w grę mogły wchodzić kwestie związane z naruszeniem praw autorskich, bo choć firma CD Projekt Red wykorzystała w Widow-Makerze utwór zespołu Percival o nazwie Naranča, to jednak właścicielem praw do tej kompozycji był chorwacki muzyk jazzowy Elvis Stanić (szerzej na ten temat pisaliśmy w tym artykule). Jak się okazało, mieli oni rację. Chorwat skontaktował się niedawno z kilkoma polskimi serwisami, w tym z nami i przyznał otwarcie, że to on odpowiadał za całe zamieszanie.
Stanić już rok temu zorientował się, że kompozycja, do której posiada prawa, wylądowała w Wiedźminie 3, więc skontaktował się z twórcami gry. Nie wiadomo, czego wówczas zażądał muzyk, ale studio profilaktycznie pozbyło się z cyfrowych wersji soundtracku wspomnianego wcześniej utworu. Z wydaniami fizycznymi, w tym mocno pożądaną edycją na winylu, nie dało się już nic zrobić, bo zadebiutowały one na rynku przed interwencją Chorwata.

Dziś Elvis Stanić utrzymuje, że przez cały miniony rok próbował nawiązać kontakt z Redami. Chorwat nasyłał prawników na firmę CD Projekt Red, ale wszystkie wiadomości przesyłane pod adresem warszawskiego studia rzekomo pozostawały bez odpowiedzi. Muzyk w końcu nie wytrzymał i postanowił poinformować o swoim niepowodzeniu media. Ma ogromny żal, że jest systematycznie ignorowany, a jedyne, na co było stać deweloperów gry, to ciche usunięcie utworu, do którego on rości sobie prawda. Jest to także koronny dowód na to, że mejle artysty na skrzynki autorów gry dotarły, bo w końcu nikt nie dokonałby cięć, gdyby nie wiedział, że istnieje taki problem.
W przesłanym do polskich mediów oświadczeniu muzyk poinformował, że będzie raportował wszystkie przeróbki Naranča z serwisu YouTube, które nie zawierają informacji, że to on jest autorem pierwowzoru. Stanić bowiem twardo stoi przy stanowisku, że firma CD Projekt Red jego dzieło tak naprawdę ukradła, a jakby tego było, zmieniła nazwę kompozycji i jej autorów na Marcina Przybyłowicza i Mikołaja Stroińskiego. Muzyk nie wyklucza dalszych kroków prawnych, choć nie wyjaśnia, na czym one będą polegać. Dziwne jest również to, że niczego nie osiągnął w tej sprawie przez cały miniony rok.
Żebyście mieli pełny obraz sytuacji, dodamy na koniec, że Naranča to bardzo kłopotliwy utwór. Percival zrobił jego cover w 2012 roku na płytę Slava! – Pieśni Słowian Południowych, zawierających słowiańskie piosenki ludowe z terytorium Bałkanów. Zespół prawdopodobnie sądził, że jest to stara, doskonale znana na tym obszarze kompozycja i nie przypuszczał, że ktokolwiek może rościć sobie prawa do aranżacji. Dziś trudno orzec czy mieli rację – fakty jednak są takie, że pieśń w takim wykonaniu jest chroniona zarówno przez chorwackie, jak i międzynarodowe prawo. Nie mogła tego wiedzieć również firma CD Projekt Red, która zawarła porozumienie bezpośrednio z Percivalem i miała dostęp do wszystkich utworów nagranych przez tę grupę.
Jesteśmy niezmierni ciekawi, jaki finał będzie mieć ta sprawa, więc gdy tylko się czegoś dowiemy, z pewnością Was o tym poinformujemy.