Sekiro miało być nową grą z serii Tenchu i widać to na każdym kroku

Od premiery ostatniej gry z serii Tenchu minęło w lutym dziesięć lat i nic nie wskazuje na to, żeby miłośnicy tej już nieco zapomnianej skradanki zostali w najbliższym czasie zaspokojeni jej nową odsłoną. Doskonałą okazję na powrót klasycznej marki mieliśmy całkiem niedawno, kiedy wielbione przez fanów studio FromSoftware rozpoczęło prace nad Sekiro: Shadows Die Twice. Od początku gra miała czerpać garściami z dorobku Tenchu i pod taką nazwą miała też zostać wydana.

Studio FromSoftware posiada prawa do marki Tenchu od lipca 2004 roku, kiedy odkupiono je od firmy Activision. Japończycy mieli wcześniej doświadczenie z tą serią, ale nigdy jako deweloper – koncentrowali się oni wyłącznie na wydawaniu kolejnych gier w Kraju Kwitnącej Wiśni. Przez kilka następnych lat FromSoftware inwestowało w rozwój cyklu (pod ich przewodnictwem powstało w sumie sześć odsłon – ostatnia to Shadow Assassins), ale po niezbyt przychylnym przyjęciu nowych produkcji zarówno przez krytyków, jak i fanów, Tenchu zostało odstawione na półkę.

Hidetaka Miyazaki przypomniał sobie o Tenchu dopiero pod koniec 2015 roku, gdy powoli kończono prace nad trzecią grą z serii Dark Souls. Japończyk chciał zaczerpnąć z pierwowzoru wszystkie klasyczne cechy skradanki, by zrealizować je w formie nowoczesnej gry akcji. Pomysł jednak dość szybko upadł, a ich przyczyny Miyazaki wytłumaczył w wywiadzie dla magazynu Famitsu w ubiegłym roku:

Największy wpływ na wczesne stadia tego projektu miała seria Tenchu. Zastanawialiśmy się nawet z początku nad wypuszczeniem tego jako kolejną odsłonę Tenchu, ale szybko odrzuciliśmy ten pomysł. Zasadniczo Tenchu było stworzone przez zupełnie inny zespół deweloperów z konkretnym podejściem, które było widoczne w ich dziełach, więc jeśli chcielibyśmy opracować coś pod tą samą nazwą, obawialiśmy się, że może to wyglądać jak imitacja. I choć Tenchu mocno wpłynęło na naszą grę – włączając w to linkę z hakiem czy szybkie zabójstwo shinobi – stworzyliśmy jednak własne fundamenty dla Sekiro.

Choć gra została wydana pod zupełnie nowym szyldem, w Sekiro znajdziemy sporo elementów wspólnych z Tenchu, które potwierdzają to, że autorzy myśleli o stworzeniu jego „klona” w pierwszej fazie produkcji. Jakie to elementy? Przede wszystkim skradanie. Jednoręki Wilk może w Sekiro mordować rywali w ułamku sekund tak długo, jak pozostanie w ukryciu. Gra wręcz zachęca do takich działań, podsuwając graczowi zarośla, w którym można się chować oraz wskaźnik wykrycia, prezentowany w podobny sposób, jak ma to miejsce choćby w serii Assassin’s Creed.

Z Tenchu zaczerpnięto też pomysł na przytulanie się do ścian, które pozwala niepostrzeżenie przesuwać się wzdłuż nich oraz linkę z hakiem, zwiększającą opcje eksploracji i umożliwiającą szybką ucieczkę z pola bitwy w kryzysowej sytuacji. Jeśli chodzi o przedmioty, w obu grach można zbierać kolorowy ryż, który pełni taką samą funkcję, czyli znaczy teren, który odwiedził już shinobi (jest to przydatne w niektórych lokacjach, bo w Sekiro nie ma mapy). A skoro o głównym bohaterze mowa, warto wspomnieć, że to właśnie w Tenchu mogliśmy grać „gotowym” ninją, a nie tworzyć śmiałka przed rozpoczęciem rozgrywki. We wszystkich Soulsborne’ach bez wyjątku pojawił się kreator postaci.

Gyoubu Oniwa na koniu Onikage.

Na koniec jeszcze jedno fajne nawiązanie do Tenchu. Jednym z głównym przeciwników w tej serii jest Onikage. W Sekiro: Shadows Die Twice taka postać również występuje, ale jest nią… koń, którego dosiada Gyoubu Oniwa. Fani nie mają wątpliwości, że imię to nie zostało wybrane przypadkowo i mamy tu do czynienia z klasycznym easter eggiem. Podzielamy tę opinię.