30 września 1997 roku, czyli dokładnie 21 lat temu, do amerykańskich sklepów trafiła gra Fallout. W ciągu tych dwóch dekad produkt dorobił się kultowego statusu, a sama marka – po tym, jak w obroty wzięła ją Bethesda – stała się kurą znoszącą złote jajka. Dziś trudno uwierzyć, że legendarne RPG rodziło się w ogromnych bólach, projektowi groziło skasowanie, a przez długi czas tworzono go za darmo i po godzinach, bo decydentom z firmy Interplay brakowało wiary, że ponura opowieść o ludziach próbujących ułożyć sobie życie po wojnie atomowej, odniesie jakikolwiek sukces komercyjny.
Fallout urodził się w głowie Tima Caina i to temu człowiekowi zawdzięczamy, że ten tytuł w ogóle ujrzał światło dzienne. Deweloper rozpoczął prace nad silnikiem gry w 1994 roku, ale nie otrzymał żadnego wsparcia od firmy, w której wówczas pracował. W rezultacie Amerykanin przez bite sześć miesięcy projektował swoje dzieło w pojedynkę, by później – kiedy nabrało ono realnych kształtów – korzystać z pomocy kolegów, oczywiście po godzinach.

Interplay przez długi czas nie widziało potencjału w Falloucie i przynajmniej dwukrotnie usiłowało pogrążyć projekt. Pierwszy raz, kiedy firma dowodzona przez Briana Fargo zdobyła licencję na wykorzystanie dwóch kampanii do gry fabularnej Dungeons & Dragons (Planescape i Forgotten Realms) i potrzebowała wszystkich rąk do pracy. Drugi raz czarne chmury nad erpegiem zebrały się po premierze Diablo. Caina przekonywano, że powinien on porzucić turowy system walki i zaimplementować rozgrywkę w czasie rzeczywistym, a także dorzucić tryb multiplayer. Podczas panelu na konferencji GDC w 2012 roku deweloper wyznać, że musiał wręcz błagać przełożonych, aby pozwolili mu oni dokończyć grę, na co też ostatecznie przystano.
Ciekawą kwestią są też perturbacje związane z nazwą produktu. Cain marzył, żeby jego gra nosiła tytuł Vault 13, ale taki pomysł próbowali mu wybić z głowy marketingowcy z Interplay. W ich mniemaniu gra miałaby większe szanse na sprzedaż, gdyby nazywała się Post Nuclear Adventure. Zdaniem dewelopera, słowo Fallout wybrał Brian Fargo, który po tygodniu spędzonym z wczesną wersją erpega, przyszedł po weekendzie do biura, położył dysk na biurku Tima Caina i powiedział: „To powinno nazywać się Fallout”. Warto nadmienić, że wspomnieni specjaliści z działu marketingu w pewnym sensie dopięli swego, bo do zaproponowanego przez Fargo wyrazu dorzucili oni hasło „A Post-Nuclear Role-Playing Game”, widoczne w logotypie.
Fallout ostatecznie okazał się sporym sukcesem komercyjnym i zachęcił firmę Interplay do szybkiego stworzenia sequela. Wielbiona dziś „dwójka” trafiła do sklepów równo rok po premierze pierwowzoru – 30 września 1998 roku, czyli 20 lat temu.